Korespondencja z Brukseli
Kolejny dzień chaosu w Calais to następny dowód na to, że wspólne zasady unijnej polityki imigracyjnej nie działają. David Cameron ostrzegł rodaków, że kryzys szybko się nie skończy. – To trudny problem, który może potrwać całe lato – powiedział brytyjski premier. A w rozmowie telefonicznej z prezydentem Francois Hollande'em podziękował za wysiłki francuskiej policji.
Stoi to w sprzeczności z tonem brytyjskich tabloidów, które obarczają Francuzów pełną odpowiedzialnością za ataki nielegalnych imigrantów na pociągi w Eurotunelu. Również laburzystowska opozycja prezentuje front antyfrancuski i żąda od Camerona, aby ten wystąpił o odszkodowania od Paryża: za opóźnione dostawy towarów czy za nieudane wakacje Brytyjczyków.
Premier wie jednak z pewnością, że nie ma ku temu żadnych podstaw. Francja i tak robi gest, próbując bronić infrastruktury prywatnej spółki, jaką jest Eurotunel, i dokłada się do ochrony brytyjskich granic.
– Francja nie ma obowiązku rejestrowania tych ludzi. Przecież oni nie wylądowali na lotnisku w Paryżu. Przekroczyli granicę UE w jakimś innym państwie, na przykład we Włoszech czy Grecji – mówi w „Rz" Yves Pascouau, ekspert brukselskiego think tanku European Policy Centre.