Zagospodarowanie dróg żeglownych w Polsce jest niedostateczne, a ich parametry, tj. wymiary śluz, głębokość i szerokość szlaków wodnych oraz wysokość mostów, nie odpowiadają potrzebom przewoźników.

Wyeksploatowany i zdekapitalizowany jest tabor: prawie trzy czwarte tzw. pchaczy, niemal połowa barek do pchania, a także wszystkie barki z własnym napędem zostały zbudowane w latach 1949–1979 – podał GUS w raporcie oceniającym transport śródlądowy w Polsce w 2017 r. W sumie po rzekach pływa 219 pchaczy i holowników, 89 barek z własnym napędem i 509 barek do pchania.

Liczba transportowanych rzekami ładunków zmalała: w ub. roku przewieziono w ten sposób niespełna 5,8 mln ton, o 7 proc. mniej w porównaniu z rokiem 2016. Miał na to wpływ zwłaszcza spadek ilości transportowanych rud metali, koksu oraz produktów naftowych.

Tymczasem jak podaje GUS, transport śródlądowy pozostaje jednym z najbezpieczniejszych rodzajów transportu, głównie poprzez oddzielenie przewozów towarowych od pasażerskich. W 2017 r. w rejestrach wypadków żeglugowych odnotowano 6 wypadków, przy czym żaden z nich nie był związany z przewozem ładunków niebezpiecznych.

Ten rodzaj transportu należy także do najbardziej ekologicznych.