Lepiej, czyli drożej
– Biorąc pod uwagę braki kadrowe, przewoźnicy będą musieli oferować pilotom i personelowi pokładowemu coraz lepsze warunki. Będą też próbowali przerzucać te koszty na pasażerów, podnosząc ceny biletów. Jednak na tych rynkach, gdzie konkurencja jest największa, zwłaszcza ze strony linii niskokosztowych, ceny nie pójdą w górę tak szybko – mówi „Rzeczpospolitej" Dominik Sipiński z Ch-Aviation, analityk rynku lotniczego.
Jego zdaniem najlepsze linie w ostatnich, bardzo dobrych latach, wypracowały dwucyfrowe marże, więc mogą pozwolić sobie na obniżkę zysków i niewielkie podwyżki taryf. Problemy mogą mieć mniej rentowni przewoźnicy, tacy jak LOT, którego marża nie przekracza 5 proc. – Będą miały wybór: albo powoli podnosić ceny biletów i tym samym tracić konkurencyjność w oczach pasażerów, albo przygotować się na wyraźny spadek zysków lub nawet straty.
– Linie dysponujące najnowocześniejszymi samolotami, takimi jak dreamlinery czy boeingi 737 MAX lub airbusy A320neo, w mniejszym stopniu odczują podwyżki cen paliw. Jednak wzrost kosztów pracy, a także rosnące obciążenia związane z zatłoczeniem unijnej przestrzeni powietrznej i strajkami kontrolerów uderzą już we wszystkich tak samo – dodaje Dominik Sipiński.
Zarobi rząd, zarobi linia
Zmiany na rynku już odczuwają pasażerowie. Większość przewoźników azjatyckich już teraz na lotach międzynarodowych kasuje od 50 do 200 dol. więcej, zależnie od kierunku. Carsten Spohr, prezes Lufthansy, twierdzi, że linie nie mogą przenosić wyższych kosztów na pasażerów, ale „dostosują je" do rynku. Jak zwał, tak zwał, oznacza to podwyżkę.
Podróże drożeją również dlatego, że rządy zobaczyły w dużej skłonności do latania szansę na zwiększenie przychodów budżetowych. Odlatując z Wielkiej Brytanii poza Unię Europejską do każdego biletu, zależnie od kierunku i taryfy, pasażer dopłaca od 13 do nawet 470 funtów. Ale w cenach biletów znajdujemy najróżniejsze dopłaty – na przykład powrotny lot amerykańską Deltą między Londynem i Nowym Jorkiem to wydatek 1557 dol. Tymczasem sam przelot został wyceniony na 1012 dol, a 320 dol. to „dopłata wprowadzona przez przewoźnika na rejsie międzynarodowym". Z kolei inne podatki i opłaty to 225 dol. Czyli oprócz kwoty podstawowej znaczące sumy idą do kasy linii lotniczej.
Poszukiwanie promocji
Mimo oczywistego wzrostu kosztów podróży nic nie wskazuje na to, aby w Europie miała zmniejszyć się liczba osób, które latają samolotami i nocują w hotelach – wynika z raportu Global Business Travel Association.