Za rok podróże będą droższe

Wkrótce odczujemy wzrost cen biletów lotniczych i miejsc w hotelach. W 2019 r. ten trend się utrzyma – przewiduje Global Business Travel Association.

Aktualizacja: 03.08.2018 08:39 Publikacja: 02.08.2018 21:00

Za rok podróże będą droższe

Foto: Adobe Stock

Koszty paliwa, rosnąca presja płacowa, nowe opłaty i podatki narzucane przez rządy na turystykę i podróże biznesowe – to dlatego już w tym roku drożej zapłacimy za podróże. Wydatki w przyszłym roku będą jeszcze większe.

Czytaj także: Wielki powrót last minute

Same koszty paliwa to w przypadku linii lotniczych ogromne kwoty. Lufthansa ujawniła, że w I kwartale 2018 rachunki były o 250 mln euro większe niż rok temu. Japońskie linie ANA już w II kwartale zanotowały straty, a obniżenie prognozy zysków zapowiedziały wszystkie największe linie amerykańskie. Air France/KLM też ma straty, a LOT po zysku na poziomie 225 mln złotych za 2017 zapowiada podtrzymanie wyniku na tym samym poziomie, co i tak będzie wielkim sukcesem.

– Nie mamy co liczyć na to, że zyski będą takie, jakich oczekiwaliśmy jeszcze w grudniu 2017 roku – przyznaje. Alexandre de Juniac, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).

Lepiej, czyli drożej

– Biorąc pod uwagę braki kadrowe, przewoźnicy będą musieli oferować pilotom i personelowi pokładowemu coraz lepsze warunki. Będą też próbowali przerzucać te koszty na pasażerów, podnosząc ceny biletów. Jednak na tych rynkach, gdzie konkurencja jest największa, zwłaszcza ze strony linii niskokosztowych, ceny nie pójdą w górę tak szybko – mówi „Rzeczpospolitej" Dominik Sipiński z Ch-Aviation, analityk rynku lotniczego.

Jego zdaniem najlepsze linie w ostatnich, bardzo dobrych latach, wypracowały dwucyfrowe marże, więc mogą pozwolić sobie na obniżkę zysków i niewielkie podwyżki taryf. Problemy mogą mieć mniej rentowni przewoźnicy, tacy jak LOT, którego marża nie przekracza 5 proc. – Będą miały wybór: albo powoli podnosić ceny biletów i tym samym tracić konkurencyjność w oczach pasażerów, albo przygotować się na wyraźny spadek zysków lub nawet straty.

– Linie dysponujące najnowocześniejszymi samolotami, takimi jak dreamlinery czy boeingi 737 MAX lub airbusy A320neo, w mniejszym stopniu odczują podwyżki cen paliw. Jednak wzrost kosztów pracy, a także rosnące obciążenia związane z zatłoczeniem unijnej przestrzeni powietrznej i strajkami kontrolerów uderzą już we wszystkich tak samo – dodaje Dominik Sipiński.

Zarobi rząd, zarobi linia

Zmiany na rynku już odczuwają pasażerowie. Większość przewoźników azjatyckich już teraz na lotach międzynarodowych kasuje od 50 do 200 dol. więcej, zależnie od kierunku. Carsten Spohr, prezes Lufthansy, twierdzi, że linie nie mogą przenosić wyższych kosztów na pasażerów, ale „dostosują je" do rynku. Jak zwał, tak zwał, oznacza to podwyżkę.

Podróże drożeją również dlatego, że rządy zobaczyły w dużej skłonności do latania szansę na zwiększenie przychodów budżetowych. Odlatując z Wielkiej Brytanii poza Unię Europejską do każdego biletu, zależnie od kierunku i taryfy, pasażer dopłaca od 13 do nawet 470 funtów. Ale w cenach biletów znajdujemy najróżniejsze dopłaty – na przykład powrotny lot amerykańską Deltą między Londynem i Nowym Jorkiem to wydatek 1557 dol. Tymczasem sam przelot został wyceniony na 1012 dol, a 320 dol. to „dopłata wprowadzona przez przewoźnika na rejsie międzynarodowym". Z kolei inne podatki i opłaty to 225 dol. Czyli oprócz kwoty podstawowej znaczące sumy idą do kasy linii lotniczej.

Poszukiwanie promocji

Mimo oczywistego wzrostu kosztów podróży nic nie wskazuje na to, aby w Europie miała zmniejszyć się liczba osób, które latają samolotami i nocują w hotelach – wynika z raportu Global Business Travel Association.

Bo nadal da się obniżać koszty podróży. Tylko trzeba uważniej niż dotychczas śledzić promocje ogłaszane przez przewoźników. W tym samym czasie, kiedy Lufthansa, Finnair i Qatar Airways mówią o dopłatach i podwyżkach cen biletów, LOT ogłosił dwutygodniową wyprzedaż rejsów na 66 z 103 obsługiwanych kierunków, a Norwegian proponuje loty z Belfastu do Providence i Nowego Jorku za jedyne 100 dol. w jedną stronę. Obydwie promocje mają ograniczenia czasowe.

Dobrym wyjściem jest także rezerwowanie przelotów za pośrednictwem biur podróży, które są wyćwiczone w wyszukiwaniu tanich ofert, kupowaniu biletów we wtorki, a nie w weekendy, kiedy zwykle podejmujemy decyzje o podróży, a także przeloty z przesiadkami w którymś z europejskich portów, które potrafią być tańsze od połączeń bezpośrednich.

Koszty paliwa wciąż w górę

W 2017 roku średnia cena ropy naftowej oscylowała poniżej 50 dol. za baryłkę. Rok wcześniej Brent kosztował nawet 29 dol. Średnia na ten rok to 70 dol. za baryłkę, a może być więcej.

Tegoroczne wydatki przewoźników na paliwo lotnicze wyniosą 188 mld dol. Rok temu było to 149 mld, a dwa lata temu 135 mld. Nadal jednak daleko jest do rekordowych lat 2012–2014, kiedy przewoźnicy płacili po ok. 230 mld dol., a wydatki te stanowiły ponad jedną trzecią wszystkich kosztów operacyjnych. W tym roku jest to ponad 24 proc. Przed zwyżką cen linie bronią się transakcjami zabezpieczającymi (hedgingiem) i wykupują je przynajmniej na część dostaw. Większość przewoźników europejskich ma hedging na poziomie ok 50 proc., bo wtedy czuje się bezpieczna. Linie inwestują również w nową flotę, bo takie maszyny jak Dreamliner, A 350 czy A320 neo zużywają 15-proc. paliwa mniej niż samoloty poprzedniej generacji.

Opinia

Pekka Varuamo, prezes Finnaira

Wprowadzenie dopłat paliwowych z powodu drożejącej ropy naftowej musi się w pewnym momencie przełożyć na ceny biletów lotniczych. Przecież teraz więcej kosztuje też tankowanie samochodów, narzekamy i płacimy. Widzę, że już kilku przewoźników, bez informowania rynku, zdecydowało się na takie działanie. I pewnie również Finnair będzie musiał iść w tę stronę. Przy tak drogiej ropie same dopłaty nie rozwiążą problemu. Na rynku, zwłaszcza europejskim, jest ogromna konkurencja, przede wszystkim ze strony linii niskokosztowych, a one dopłat paliwowych nie wprowadzą. Przewoźnicy tradycyjni będą musieli znaleźć jakieś inne rozwiązanie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy niskokosztowa konkurencja zaczyna latać także na rejsach długodystansowych.

Koszty paliwa, rosnąca presja płacowa, nowe opłaty i podatki narzucane przez rządy na turystykę i podróże biznesowe – to dlatego już w tym roku drożej zapłacimy za podróże. Wydatki w przyszłym roku będą jeszcze większe.

Czytaj także: Wielki powrót last minute

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Niemiecki superpociąg lepszy od francuskiego TGV
Transport
Kubańska linia lotnicza bez paliwa. Zmuszona do zawieszenia działalności
Transport
Lotniczy dress code. Jak się ubrać na podróż samolotem
Transport
Gorszy kwartał Lufthansy (strajki) i Air France-KLM
Transport
Rosyjscy hakerzy znów w akcji. Finnair wstrzymuje loty
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił