Zarząd Ubera zatwierdził jednogłośnie zmiany w zarządzaniu firmą. Po pierwsze wzrośnie liczba członków i tak już dużego zarządu – do dotychczasowych jedenastu dołączy jeszcze sześciu następnych. Po drugie, zmieniona została waga głosów członków – od teraz każdy będzie równy.

Zmiany mają na celu kilka rzeczy, według CNN jedną z nich jest osłabienie wpływów założyciela firmy Travisa Kalanicka. Dodatkowym zabezpieczeniem przed powrotem Kalanicka ma być wybieranie prezesa większością 2/3 głosów. Zmiany w zarządzaniu firmą szykują też grunt pod inwestycję japońskiego SoftBanku oraz pod debiut giełdowy w 2019 roku. SoftBank zadeklarował inwestycję rzędu 1-1,25 mld dolarów, co ma utrzymać wycenę Ubera na poziomie 69 mld dolarów, w zamian ma otrzymać 2 miejsca w zarządzie. Japończycy mają mieć między 14 a 17 procent udziałów w Uberze.

Blokowanie Travisa Kalanicka spowodowane jest faktem, że za jego rządów firma doświadczyła kilku poważnych skandali. Głośno było o molestowaniu seksualnym w firmie i toksycznych stosunkach Uber-pracownicy. Kilkumiesięczny audyt ujawnił ponad 200 nieprawidłowości i doprowadził do zwolnienia wielu odpowiedzialnych osób. Sam Kalanick został pośrednio zmuszony do ustąpienia ze stanowiska prezesa.

Zmiany w zarządzaniu firmą są sukcesem nowego prezesa Dara Khosrowshahi. To kolejny krok, jaki zrobił, by wydostać Ubera z kryzysu wizerunkowego spowodowanego skandalami. Zamykając ten front będzie mógł skoncentrować więcej wysiłków na takich problemach, jak te związane z utratą licencji na przewozy w Londynie, które mogą zagrozić istnieniu przynoszącej nadal straty firmie.

Nowymi członkami zarządu Ubera zostali Ursula Barns oraz John Tain. Tain, jak zauważa CNN, był szefem Merrill Lynch w czasie kryzysu finansowego 2008 aż do połączenia z Bank of America. Było o nim głośno szczególnie z powodu poddawanych w wątpliwość przyznawania premii managementowi Merrill Lynch za okres, w którym bank przyniósł olbrzymie straty i musiał korzystać z rządowej pomocy.