To jubileuszowy, 50. turniej finałowy, przedostatni, jedenasty raz organizowany w Londynie. Ostatni pod kierownictwem odchodzącego wkrótce z funkcji szefa ATP Tour Chrisa Kermode.
Anglik wykorzystał doświadczenie zawodowe z pracy z artystami sceny i filmu, by sprawnie zrobić z londyńskiego turnieju współczesny wzór dla tego typu wydarzeń. Zmienił mecze ósemki najlepszych singlistów i ośmiu najlepszych debli sezonu w świetlno-dźwiękowy show, tygodniową frekwencję na widowni podniósł do 250 tys. osób i ściągnął licznych sponsorów, czyniąc tę imprezę niewiele mniej dochodową niż turnieje Wielkiego Szlema.
Natomiast w części sportowej Masters – czyli obecnie Nitto ATP Finals – nie zmienia się wiele. Format rozgrywek: dwie grupy, mecze każdy z każdym, potem półfinały i finał, jest od dawna stabilny. Od testowania nowości jest trwający właśnie w Mediolanie turniej #NextGen ATP Finals dla tenisistów do 21. roku życia.
Co kłuje w oczy
System nagradzania: spore premie za sam udział, potem za każde zwycięstwo grupowe i jeszcze większe za decydujące mecze – też jest stały od lat, z uwzględnieniem oczywiście cyklicznej podwyżki stawek. W tym roku niepokonany mistrz może zarobić ok. 2,8 mln z puli 9 mln dol.
Jeśli coś może kłuć mistrzów rakiety, to tylko fakt, że po raz pierwszy tenisistki wzięły w Masters więcej, chińscy sponsorzy zadbali, by w Shenzhen Asheigh Barty nawet z jedną porażką grupową zarobiła ponad 4,4 mln dol.
Można mieć wrażenie, że w Londynie czas się zatrzymał także dlatego, że trójka: Roger Federer, Rafael Nadal i Novak Djoković, po raz pierwszy była najwyżej rozstawiona w finałach ATP już w 2007 roku. Minęło 12 lat i wielkie trio wciąż jest na szczycie.
W tegorocznej ósemce singlistów jednak widać powiew zmian. Wprawdzie wielcy pozostali wielcy, lecz piątka za nimi to już nowa generacja: Dominic Thiem (czwarty start w Masters), Alexander Zverev (gra trzeci raz, rok temu wygrał finał z Djokoviciem) oraz debiutanci: Daniił Miedwiediew, Stefanos Tsitsipas i Matteo Berrettini. Średnia wieku tej piątki to 23 lata. Młodzi nadeszli.
Wieloletnie statystyki dają zdecydowaną przewagę doświadczeniu (od 1998 roku tylko dwa razy zdarzyło się, żeby debiutant wygrał Masters: Alex Corretja w 1998 r. i Grigor Dimitrow w 2017 r.).
Niedawne zwycięstwo Djokovicia w paryskiej hali Bercy i znana umiejętność Rogera Federera dobrego przygotowania do najważniejszych turniejów (poparta oszczędzaniem sił – Szwajcar nie grał w Paryżu) każą widzieć w nim faworyta. Djoković to pięć zwycięstw w ATP Finals, Federer – sześć (rekord, ale ostatni raz w 2011 r.). To ewidentne dowody, że obaj potrafią utrzymać formę i wygrywać w kończącym sezon turnieju, oczywiście jeśli są zdrowi.
Nadal to zupełnie inna historia. Hiszpan wycofał się z półfinału z Denisem Shapovalovem w Paryżu z powodu naciągnięcia mięśni brzucha, chwilę trzymał działaczy ATP w niepewności, by w końcu ogłosić, że po badaniach na Majorce u zaufanego doktora Angela Ruiza Cotorro zdecydował się zagrać w Londynie.
Trudno uwierzyć
Hiszpan, w co trudno uwierzyć, nigdy nie wygrał Masters. Ostatnimi laty startował jednak w finałach sezonu rzadziej niż najwięksi rywale, urazy dość często kazały mu odwoływać przyjazd. Możliwe, że głównym motywem startu Nadala jest obrona pozycji nr 1 na świecie.
Ma 640 punktów przewagi nad Djokoviciem, co w przełożeniu na mecze oznacza, że bez oglądania się na wynik Serba do zachowania przodownictwa Hiszpanowi wystarczy gra w finale (z trzema zwycięstwami grupowymi). Nie jest to niemożliwe, tym bardziej że los nie przydzielił mu do grupy Federera.
Djoković ma trudniejsze zadanie – nawet jeśli Nadal przegra wszystkie mecze grupowe, to Novak musi dotrzeć do finału (wygrywając przynajmniej dwa mecze w grupie), by go wyprzedzić. Każde zwycięstwo Nadala podnosi poprzeczkę.
Kubot jak zawsze
Trzeci z kolei start deblowy w Masters Łukasza Kubota z Marcelo Melo to będą jedyne polskie emocje w Londynie. Polak i Brazylijczyk zostali rozstawieni z nr. 2. Pierwszy mecz zagrają z Ivanem Dodigiem i Filipem Polaskiem w niedzielę wieczorem, nie przed 19.
Turniej rozpisany jest na osiem dni, od niedzieli do niedzieli (10–17 listopada). Sześć z nich zabiorą rozgrywki grupowe, codziennie w tym samym rytmie: o 13 (czasu polskiego) mecz deblowy, nie przed 15 pierwszy singiel, nie przed 19 kolejny debel i wreszcie nie przed 21 drugi singiel. Wszystkie transmisje w kanałach sportowych Polsatu.
Grupy Nitto ATP Finals 2019
> Andre Agassi: R. Nadal (Hiszpania, 1), D. Miedwiediew (Rosja 4), S. Tsitsipas (Grecja, 6), A. Zverev (Niemcy, 7).
> Björn Borg: N. Djoković (Serbia, 2), R. Federer (Szwajcaria, 3), D. Thiem (Austria, 5), M. Berrettini (Włochy, 8).
> Maks Mirny: J.S. Cabal i R. Farah (Kolumbia, 1); K. Krawietz i A. Mies (Niemcy, 3); J.J. Rojer i H. Tecau (Holandia, Rumunia, 6); P.H. Herbert i N. Mahut (Francja, 7).
> Jonas Björkman: Ł. Kubot i M. Melo (Polska, Brazylia, 2); R. Ram i J. Salisbury (USA, W. Brytania, 4); R. Klaasen i M. Venus (RPA, N. Zelandia, 5); I. Dodig i F. Polasek (Chorwacja, Słowacja, 8). ?