Grał tak, jak w końcowych gemach wtorkowego spotkania z Daniiłem Miedwiediewem: bez żadnych obaw, które stwarzały wyjątkowe okoliczności: najstarszy i nabardziej prestiżowy turniej tenisowy świata, szansa pierwszego w życiu awansu do półfinału Wielkiego Szlema, wypełniony po brzegi największy kort i wspaniały rywal.
Robił dokładnie to, co robi każdy wybitny wimbledoński fachowiec: świetnie serwował i znakomicie returnował, mimo wysokiego wzrostu śmigał szybko po trawie i nie bał się ataków przy siatce. No i znakomicie odczytywał zamiary sławnego przeciwnika po drugiej stronie siatki. Nagrodą za znakomity start był pierwszy set wzięty 6:3.
W drugim secie szwajcarski mistrz zaczął lepiej serwować i nieco lepiej odbierał podania Polaka. Efekt był od razu widoczny na tablicy wyników: 3:0, 4:2, lecz nagle znów pojawiła się szansa na przełamanie serwisu Federera, od razu wykorzystana, 4:3. W ręku Huberta pojawiły się wówczas nowe piłki, to oznaczało, że serwis będzie miał odpowiednią wagę. Miał wagę ciężką, remis 4:4 przyszedł gładko.
Kort centralny, nietrudno było to usłyszeć, był zdecydowanie za Szwajcarem. Punkty Polaka przyjmował grzecznie, ale bez entuzjazmu. Tie-break zaczął się od znakomitego zagrania Hurkacza, kontra była zabójcza, po chwili mała gierka przy siatce znów dla Huberta, ale trzeba było jeszcze kilku takich akcji, by polski tenisista wygrał 7-4. Dramatyzmu rozgrywce dodał niechciany poślizg Szwajacara przy siatce. Sędzia już wtedy musiał upominać widzów krzyczących z zachwytu lub rozpaczy przed zakończeniem wymiany.
Prowadzić 2:0 w setach z ósmiokrotnym mistrzem Wimbledonu, to już niesłychana sprawa, ale Hubert Hurkacz w ten środowy wieczór nie zwalniał ręki. Przełamanie serwisu rywala już w drugim gemia, potem w czwartym. Ciśnienie wyniku 4:0 miało wprawdzie dwa kierunki – mogło przygniatać przegrywającego i wygrywającego, lecz działało tylko na wielkiego Szwajcara. Za chwiłę Wimbledon widział: 5:0, 40-15, dwie piłki meczowe. Jedna wystarczyła. Niesłychany mecz, niesłychany wynik, niezwykły dzień polskiego tenisa stał się faktem.