Znamienne odwrócenie ról

W „Księciu Niezłomnym" to chrześcijanie są religijnymi fundamentalistami, którzy chcą dostać się do Afryki – mówi Michał Borczuch, reżyser sobotniej premiery tego dramatu w teatrze w Bazylei.

Publikacja: 17.10.2019 17:21

„Książę Niezłomny” Calderona de la Barki w reżyserii MIchała Borczucha. Zdjęcie z próby w Bazylei

„Książę Niezłomny” Calderona de la Barki w reżyserii MIchała Borczucha. Zdjęcie z próby w Bazylei

Foto: Priska Ketterer/Theater Basel

Dlaczego zdecydował się pan na wystawienie w Bazylei „Księcia Niezłomnego" zainspirowanego żyjącym w średniowieczu błogosławionym Ferdynandem, który odmówił uwolnienia z rąk Arabów w zamian za oddanie Ceuty, bo wolał zginąć za wiarę?

Rozmowy o premierze w Bazylei zaczęły się po pokazie mojej „Apokalipsy" w 2016 roku. Dostałem propozycje, ale lokalnie osadzone, więc zaproponowałem w zamian kilka tekstów, w tym „Księcia Niezłomnego". Dyrektor Theater Basel Andreas Beck oczywiście go znał, ale okazało się, że nie jest to dramat zakorzeniony w tradycji teatru szwajcarskiego, podobnie jak sam Pedro Calderon de la Barca. To jest spuścizna niemieckiego obszaru językowego, zdominowanego przez Szekspira. Doszło do tego, że „Księcia" musieliśmy na nowo przetłumaczyć, bo wcześniejsze tłumaczenie było archaiczne.

Z kolei w polskim teatrze „Książę Niezłomny" ma wielką tradycję dzięki przeróbce Słowackiego oraz słynnej inscenizacji Grotowskiego. Co pana zainteresowało w sztuce z nieoczywistą dla dzisiejszej Europy sytuacją pozytywnych muzułmańskich bohaterów, złożoności ich uczuć, emocji w zderzeniu z agresją chrześcijańskiego królestwa Portugalii? Na tym tle książę Don Fernando idzie tropem ofiary Chrystusa.

Najpierw zainteresował mnie sposób budowania świata przez Calderona, zwłaszcza gdy oderwać się od tłumaczenia Słowackiego, chociaż korzystamy też i z niego. Wtedy zobaczymy oryginalnego twórcę doby baroku, który przygląda się egzystencjalnej wartości życia. Już to jest dla mnie interesujące, a ciekawa jest też forma opowieści, złożona z odbić, ech, powtórzeń. Cały świat wokół Ferdynanda, włącznie z jego bratem Henrykiem, poddany jest dynamicznej, ulegającej zmianie egzystencji. Zobaczyłem szansę, że historię można opowiedzieć przekornie z nieznanej wcześniej perspektywy, która nie jest podporządkowana głównemu bohaterowi, uświęconemu w Polsce tradycją, ale w Szwajcarii nie. Korzystam z tego. Interesują mnie ludzie, którzy kochają, cierpią, podlegają skrajnym emocjom, wahają się. Istotne dla takiego odczytania jest nowe niemieckie tłumaczenie samego tytułu. Polski odwołuje się do poświęcenia i heroizmu. Tytuł niemiecki brzmi dosłownie „Książę stały".

To trafnie wyraża intencje Calderona, który był pod wpływem chrześcijańskiego neostoicyzmu.

Opowiadamy historię z punktu widzenia muzułmańskiej księżniczki Feniksany i Muleja, dowódcy muzułmańskiej armii, którzy nie mogą wziąć ślubu, bo on nie pochodzi z książęcego rodu. Zdublowałem tę parę. Mamy dwójkę aktorów niemieckojęzycznych i polskich – Dominikę Biernat i Jana Dravnela oraz romans. Ale nie tylko o romans chodzi, lecz i o walkę o miejsce w świecie. Poprzez relację dwóch par opowiadamy o kontraście między światem arabskim a światem Ferdynanda, w którym widzimy ekstremistę.

To kompletne odwrócenie sytuacji.

W stałości i niezłomności zobaczyliśmy fanatyka, który nie jest w stanie zrozumieć innych, co demonstruje w monologach. Zwłaszcza w światopoglądowo neutralnej Szwajcarii będzie to miało cechy odzewu na ruchy fundamentalistyczne w Europie, bo ich niezmienność oznacza skrajność, opresyjność, niebezpieczeństwo dla innych.

Calderon pokazał chrześcijan jako uczestników świętej wojny. Ferdynand jest krzyżowcem który prowadzi swoją narrację. Ale u Słowackiego wzbudza zainteresowanie Feniksany przekazem o marności życia.

Montując różne materiały wideo, korzystamy z opowieści brata Ferdynanda – Henryka. To poprzez nie pokazujemy motyw konkwisty. Znamienne jest to, że Henryk w ciągu trzech dni podróżuje przez Morze Śródziemne co najmniej trzy razy. To ma dzisiaj konotacje terrorystyczne? Mamy odwrócone wobec współczesności kierunki działania. Bo przecież u Calderona to Europejczycy za wszelką cenę chcą się dostać do Afryki. Szerszy kontekst pokazujemy w filmach wideo, osnutych wokół prywatności aktorów, którzy sami sobie zadają pytania podczas improwizacji przed kamerą. Pytają, za co warto oddać dziś życie. I czy warto. Ferdynand nie ma dylematu. Chce oddać życie za wiarę. Padają też inne pytania. Co to jest poświęcenie? Jakie są jego granice? Książę ich nie ma. A na pewnym poziomie nie ma też empatii.

Jak Szwajcarzy odnoszą się do kwestii religii i migrantów?

W zależności od kantonu wygląda to nieco inaczej. W Bazylei kościoły bywają zeświecczone, zamienione w miejsce spotkań, wydarzeń kulturalnych, a nawet w restauracje. Pewne rzeczy są dla Szwajcarów oczywiste, to co jest wartością, a co wartością nie jest. Naczelną zasadą jest neutralność państwa, jednak każdy obywatel ma obowiązki przechodzenia czasowych szkoleń na strzelnicy i musi się nauczyć strzelać ostrą amunicją. Imigrantów nie widać wielu, a jeśli już się pojawiają, szybko są wciągani w strukturę szwajcarskiej pracy i życia.

Są pod kontrolą?

Myślę, że to jest kontrola na poziomie władzy, relacji społecznych i sąsiedzkich. Teraz zbliżają się wybory i dominuje partia skrajnie prawicowa, która używa na billboardach symbolu Szwajcarii, czyli jabłka związanego z Wilhelmem Tellem. To jabłko jest robaczywe. A robakami są Unia Europejska, uchodźcy, partie lewicowe. Generalnie na billboardach widać bardziej hasła prawicowe niż lewicowe.

Od „Księcia Niezłomnego" do „Króla Rogera"

Polska jest w tym roku partnerem 15. festiwalu Culturescapes odbywającego się w wielu miastach Szwajcarii. Potrwa do początku grudnia. Zaprezentujemy 220 różnych wydarzeń, nawiązując też do stulecia nawiązania relacji dyplomatycznych ze Szwajcarią. Poza premierą Michała Borczucha w Theater Basel, Krzysztof Warlikowski pokaże swój spektakl „Wyjeżdżamy", a Cezary Tomaszewski – głośną autorską inscenizację „Cezary idzie na wojnę". W Kunsthalle Basel odbędzie się wystawa performatywna Alexa Baczyńskiego-Jenkisa. Kluczowym wydarzeniem muzycznym stanie się grudniowa premiera „Króla Rogera" Szymanowskiego w Bernie, zaplanowano wiele wieczorów chopinowskich, a także koncertów z utworami Lutosławskiego, Bacewicz, Weinberga. Wystąpią też nasi artyści, m.in. Agata Zubel, Piotr Anderszewski, Jacek Kaspszyk czy Kwartet Śląski. Polskie sztuki wizualne to wystawa Tadeusza Kantora „Gdzie są niegdysiejsze śniegi" w Muzeum Jeana Tinguely'ego oraz „Historie naszych czasów. Zbiorowe i osobiste narracje" z m.in. udziałem Piotra Uklańskiego, a także retrospektywa Artura Żmijewskiego. Odbędą się przeglądy filmów Pawła Pawlikowskiego i Krzysztofa Kieślowskiego. Partnerem Culturescapes jest Instytut Adama Mickiewicza.—j.c.

Dlaczego zdecydował się pan na wystawienie w Bazylei „Księcia Niezłomnego" zainspirowanego żyjącym w średniowieczu błogosławionym Ferdynandem, który odmówił uwolnienia z rąk Arabów w zamian za oddanie Ceuty, bo wolał zginąć za wiarę?

Rozmowy o premierze w Bazylei zaczęły się po pokazie mojej „Apokalipsy" w 2016 roku. Dostałem propozycje, ale lokalnie osadzone, więc zaproponowałem w zamian kilka tekstów, w tym „Księcia Niezłomnego". Dyrektor Theater Basel Andreas Beck oczywiście go znał, ale okazało się, że nie jest to dramat zakorzeniony w tradycji teatru szwajcarskiego, podobnie jak sam Pedro Calderon de la Barca. To jest spuścizna niemieckiego obszaru językowego, zdominowanego przez Szekspira. Doszło do tego, że „Księcia" musieliśmy na nowo przetłumaczyć, bo wcześniejsze tłumaczenie było archaiczne.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Teatr
Kamienica świętuje 15. urodziny!
Teatr
„Wyprawy pana Broučka”: Czech, który wypił za dużo piwa
Teatr
Nie żyje Alicja Pawlicka. Aktorka miała 90 lat
Teatr
Łódź teatralną stolicą Polski. Wkrótce Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą