Dlaczego zdecydował się pan na wystawienie w Bazylei „Księcia Niezłomnego" zainspirowanego żyjącym w średniowieczu błogosławionym Ferdynandem, który odmówił uwolnienia z rąk Arabów w zamian za oddanie Ceuty, bo wolał zginąć za wiarę?
Rozmowy o premierze w Bazylei zaczęły się po pokazie mojej „Apokalipsy" w 2016 roku. Dostałem propozycje, ale lokalnie osadzone, więc zaproponowałem w zamian kilka tekstów, w tym „Księcia Niezłomnego". Dyrektor Theater Basel Andreas Beck oczywiście go znał, ale okazało się, że nie jest to dramat zakorzeniony w tradycji teatru szwajcarskiego, podobnie jak sam Pedro Calderon de la Barca. To jest spuścizna niemieckiego obszaru językowego, zdominowanego przez Szekspira. Doszło do tego, że „Księcia" musieliśmy na nowo przetłumaczyć, bo wcześniejsze tłumaczenie było archaiczne.
Z kolei w polskim teatrze „Książę Niezłomny" ma wielką tradycję dzięki przeróbce Słowackiego oraz słynnej inscenizacji Grotowskiego. Co pana zainteresowało w sztuce z nieoczywistą dla dzisiejszej Europy sytuacją pozytywnych muzułmańskich bohaterów, złożoności ich uczuć, emocji w zderzeniu z agresją chrześcijańskiego królestwa Portugalii? Na tym tle książę Don Fernando idzie tropem ofiary Chrystusa.
Najpierw zainteresował mnie sposób budowania świata przez Calderona, zwłaszcza gdy oderwać się od tłumaczenia Słowackiego, chociaż korzystamy też i z niego. Wtedy zobaczymy oryginalnego twórcę doby baroku, który przygląda się egzystencjalnej wartości życia. Już to jest dla mnie interesujące, a ciekawa jest też forma opowieści, złożona z odbić, ech, powtórzeń. Cały świat wokół Ferdynanda, włącznie z jego bratem Henrykiem, poddany jest dynamicznej, ulegającej zmianie egzystencji. Zobaczyłem szansę, że historię można opowiedzieć przekornie z nieznanej wcześniej perspektywy, która nie jest podporządkowana głównemu bohaterowi, uświęconemu w Polsce tradycją, ale w Szwajcarii nie. Korzystam z tego. Interesują mnie ludzie, którzy kochają, cierpią, podlegają skrajnym emocjom, wahają się. Istotne dla takiego odczytania jest nowe niemieckie tłumaczenie samego tytułu. Polski odwołuje się do poświęcenia i heroizmu. Tytuł niemiecki brzmi dosłownie „Książę stały".
To trafnie wyraża intencje Calderona, który był pod wpływem chrześcijańskiego neostoicyzmu.