Rz: Widzi pan jakieś minusy programu 500+?
Bartosz Marczuk: Trzy podstawowe cele programu są realizowane. Po pierwsze, chodzi o redukcję ubóstwa wśród dzieci, które szacunkowo zmniejszyło się o 70–90 proc. Po drugie, program miał wesprzeć rodziny w wychowywaniu dzieci, i widzimy, że Polacy świetnie wydają te pieniądze. Zjawisko marnotrawienia jest marginalne. Biorąc zaś pod uwagę większą liczbę kobiet w ciąży, to mamy pierwsze oznaki spełnienia celu pronatalistycznego. Trudno więc eksponować minusy.
Ale może mieć negatywny wpływ na rynek pracy. Dane z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności wskazują, że rośnie liczba osób biernych zawodowo z tytułu obowiązków rodzinnych.
Ale nie wiemy, z jakich przyczyn te osoby stały się bierne zawodowo, czy mają dzieci, czy też nie, ani w jakim są wieku. By coś przesądzić, potrzebne są poszerzone badania jakościowe. Program 500+ nigdy nie miał na celu dezaktywizacji Polek, praca jest wartością samą w sobie. Choć oczywiście przyglądamy się temu zjawisku, a jedną z głównych osi przeglądu programu 500+ będzie jego wpływ na rynek pracy.
A jak to się stało, że nagle znacznie więcej rodzin sięga po świadczenie rodzinne, choć program miał wyciągać Polaków z biedy?