USA od lat utrzymują strategiczne partnerstwo z królestwem, co daje im dostęp do ropy oraz pozwala na korzystanie z ogromnego rynku na sprzedaż materiałów wojskowych. Saudyjczycy są największym klientem Ameryki, jeśli chodzi o broń oraz sprzęt wojskowy. W sumie wydali na amerykański sprzęt militarny już około 110 miliardów dolarów.
W pustynnej monarchii zarówno Trump, jak i wielu jego poprzedników pokładali nadzieję na ustabilizowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie, chociaż świadomi byli tendencji Saudyjczyków do niedemokratycznych i niehumanitarnych posunięć. Nie wszyscy – Barack Obama starał się pomijać saudyjskich książąt i na własną rękę prowadzić politykę w tym regionie.
Jak podkreśla wielu politologów, współpraca amerykańsko-saudyjska zawsze opierała się na interesach, a nie na wartościach. „Przestrzeń powietrzna Arabii Saudyjskiej świetnie się nadaje do obrony Izraela, a także zaatakowania Iranu. Stąd – choć moralnie trudne do zaakceptowania – przymierze saudyjsko-amerykańskie było współpracą z diabłem" – podsumowuje „Washington Post".
– Jeśli chodzi o demokrację, wolność prasy i prawa człowieka, nasze dwa kraje nigdy nie miały nic wspólnego. Ich wspólnym interesem było dostarczanie ropy naftowej na rynki światowe, utrzymywanie pod kontrolą Iranu oraz spokoju w rejonie Zatoki Perskiej. Amerykańscy prezydenci rozumieli, że wiele rzeczy na Bliskim Wschodzie łatwiej jest załatwić, gdy ma się po swojej stronie Saudyjczyków – podkreśla Jon Alterman z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w wywiadzie dla NPR.
Interesy Trumpa
Szacunek dla Arabii Saudyjskiej Donald Trump okazuje od dawna, choć przypuszczalnie podyktowany jest on głównie jego prywatnymi interesami z tym krajem. – Dobrze się z nimi dogaduję. Kupują ode mnie nieruchomości; wydają 40–50 milionów dolarów. Jak mam ich za to nie lubić – powiedział w trakcie kampanii wyborczej w 2015 r.
Gdy został prezydentem, zamknął oddziały swojej firmy nieruchomościowej w Arabii Saudyjskiej, ale jego rodzinne imperium wciąż czerpie zyski z klientów z tego kraju, wśród których jest też rząd saudyjski. Wynajmują pokoje w hotelach należących do imperium Trumpa w Waszyngtonie, Nowym Jorku i Chicago, wydając tam setki tysięcy dolarów.