„Sowiecka Białoruś” zmienia nazwę

Główna tuba propagandowa władz w Mińsku zmieniła nazwę. Nowa już nie będzie nawiązywać do radzieckiej przeszłości kraju.

Aktualizacja: 09.09.2018 12:56 Publikacja: 09.09.2018 00:01

„Sowiecka Białoruś” zmienia nazwę

Foto: Kremlin.ru

Ma największy nakład wśród wszystkich tytułów prasowych na rynku białoruskim – 400 tys. egzemplarzy. Codziennie pojawia się na najbardziej widocznym miejscu w każdym kiosku we wszystkich zakątkach niespełna 10-milionowego kraju. Urzędy, szkoły, przedsiębiorstwa państwowe, szpitale i posterunki milicji nie rozpoczynają dnia bez dziennika „Sowieckaja Biełarussia", wydawanego przez administrację rządzącego od prawie ćwierćwiecza prezydenta Aleksandra Łukaszenki.

Dziennik ukazuje się na Białorusi nieustannie od 1927 roku. Po upadku ZSRR zajął miejsce gazety „Prawda" i stał się główną tubą propagandową władz w Mińsku.

We wtorek administracja Łukaszenki wydała rozporządzenie, które zakończyło epokę „Sowieckiej Biełarussii". Od środy dziennik ukazuje się pod nazwą „Biełaruś Siegodnia" (Białoruś dziś). Niektórzy białoruscy publicyści dopatrzyli się w tym „miękkiej dekomunizacji". Białoruś nadal jednak słynie z tysięcy pomników i popiersi Włodzimierza Lenina. Większość ulic białoruskich miast wciąż jest nazwana ku czci działaczy komunistycznych. Często można spotkać np. – odwołującą się do radzieckiej napaści na Polskę w 1939 roku – „ulicę 17 Września", która ma symbolizować „zjednoczenie Białorusi".

Radziecka nazwa dziennika została zmieniona dopiero 27 lat po upadku ZSRR. Na początku roku Łukaszenko wysłał na emeryturę wieloletniego redaktora naczelnego gazety Pawła Jakubowicza i zapowiedział „transformację mediów państwowych". Ten z kolei, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej", zaprzeczał, że przez 24 lata uprawiał propagandę.

– Na Białorusi wolności słowa nie jest mniej niż w Polsce. Mamy swoje Radio Maryja (radiostacja o takiej nazwie nadaje na Białorusi od 2016 roku – red.). Jeżeli w dzienniku „Sowiecka Białoruś" jest napisane, że padał deszcz, a czytelnik uważa, że deszcz wcale nie padał i że Łukaszenko nie jest tak dobry, jak go opisujemy, może udać się do kiosku i kupić np. „Narodną Wolę" czy „Naszą Niwę" – mówił.

Ciągle uciskane przez władze niezależne tytuły prasowe nie mogą konkurować z dotowanym przez państwo dziennikiem. – Płacą tam o wiele więcej niż w gazetach niezależnych. Pracuje tam sporo młodych utalentowanych dziennikarzy. Są jednak tacy, dla których reputacja i własne sumienie są ważniejsze od pieniędzy – mówi „Rzeczpospolitej" Francziszak Wiaczorka, znany białoruski dziennikarz i działacz społeczny. – Większość społeczeństwa Białorusi znajduje się pod wpływem propagandy nie tylko białoruskich, ale również rosyjskich mediów. Wolna przestrzeń pozostała jedynie w internecie – dodaje.

W sieci gazeta białoruskiego prezydenta nie wypada aż tak źle, portal sb.by znajduje się wśród pięciu najpopularniejszych portali informacyjnych. Wiele ma jednak do nadrobienia, ponieważ pierwsze miejsce w rankingach od lat zajmuje zdelegalizowany i nadający z Warszawy opozycyjny portal Karta97 (charter97.org).

Ma największy nakład wśród wszystkich tytułów prasowych na rynku białoruskim – 400 tys. egzemplarzy. Codziennie pojawia się na najbardziej widocznym miejscu w każdym kiosku we wszystkich zakątkach niespełna 10-milionowego kraju. Urzędy, szkoły, przedsiębiorstwa państwowe, szpitale i posterunki milicji nie rozpoczynają dnia bez dziennika „Sowieckaja Biełarussia", wydawanego przez administrację rządzącego od prawie ćwierćwiecza prezydenta Aleksandra Łukaszenki.

Dziennik ukazuje się na Białorusi nieustannie od 1927 roku. Po upadku ZSRR zajął miejsce gazety „Prawda" i stał się główną tubą propagandową władz w Mińsku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787