Po krwawych zamachach w Brukseli rosyjscy politycy po raz kolejny powrócili do debaty na temat kary głównej. Opowiada się za nią deputowany Dumy Dmitrij Nosow z nacjonalistycznej LDPR, na czele której stoi Władimir Żyrinowski. Nosow, członek parlamentarnej komisji ds. bezpieczeństwa, proponuje stosować ją nie tylko wobec zamachowców, ale i wobec ich wspólników oraz tych, którzy werbują ludzi do organizacji terrorystycznych. Karać śmiercią proponuje również obcokrajowców, którzy po raz drugi zostali przyłapani w Rosji na sprzedaży narkotyków.

– Powinniśmy przywrócić metody stosowane w ZSRR (m.in. za zdradę, przestępstwa wojskowe czy ludobójstwo – red.). Żadnych rozmów nie można z nimi prowadzić, terrorystów powinno się uśmiercać – powiedział Nosow, cytowany przez rosyjskie media. Przygotowuje on projekt ustawy, który niebawem ma trafić do Dumy.

– Mimo że społeczeństwo popiera takie rozwiązanie, nie powinniśmy wracać do tego tematu. Naukowcy już dawno udowodnili, że stosowanie kary śmierci nie wpływa na poziom przestępczości – mówi „Rz" Siergiej Markow, rosyjski politolog blisko związany z Kremlem. – Nie powinniśmy robić z nich męczenników i bohaterów. Kara śmierci byłaby dla nich przywilejem – dodaje.

Moskwa wprowadziła moratorium na stosowanie kary śmierci w 1996 r. Wtedy zapadł tam ostatni taki wyrok i tuż po tym Rosja została członkiem Rady Europy. Nietosowanie kary śmierci jest jednym z podstawowych warunków członkostwa w tej organizacji. Jako jedyny kraj w Europie warunku tego nie spełnia Białoruś, gdzie wciąż rozstrzeliwuje się skazanych na śmierć ludzi.

– Gdyby władze przywróciły tę karę, zostalibyśmy wyrzuceni z Rady Europy i w ten sposób zerwalibyśmy ostatnie więzi z cywilizowanym światem. Czy można mówić o niepodważalnych dowodach w naszych sądach? Miałem kilka przypadków, kiedy o terroryzm oskarżano ludzi, którzy z terroryzmem mieli tyle wspólnego co my – skomentowała Ludmiła Aleksiejewa, szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, cytowana przez Ria Novosti.