Fidel nie poda ręki Obamie

Wizyta amerykańskiego prezydenta na Kubie otwiera przed USA możliwość pojednania z całą Ameryką Łacińską.

Aktualizacja: 20.03.2016 19:30 Publikacja: 20.03.2016 17:53

Fidel nie poda ręki Obamie

Foto: AFP

– Blokada wyspy w oczywisty sposób zakończyła się porażką. Chcemy, aby nowa polityka otwarcia była nieodwracalna – tłumaczy intencje Obamy zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa Ben Rhodes, który brał udział w rokowaniach z reżimem Castro.

Amerykański Key West od kubańskiego wybrzeża dzieli ledwie 150 km. Ale ostatnim amerykańskim prezydentem, który odwiedził Hawanę, był Calvin Coolidge w 1928 r.

Waszyngton najpierw z lekceważeniem odnosił się do małego sąsiada z południa, a w 1960 roku, dwa lata po obaleniu przez rewolucjonistów Fidela Castro popieranego przez USA reżimu Fulgencio Batisty, nałożył na wyspę embargo.

Koniec blokady

Barack Obama z tą polityką chce ostatecznie zerwać. Prezydent co prawda nie uściśnie dłoni z samemu Fidelowi Castro. „Nie ufam Stanom Zjednoczonym, nigdy z nimi nie zamienię ani jednego słowa" – ostrzegł w komunistycznym organie „Granma" sędziwy rewolucjonista. Ale we wtorek Obama spotka się z bratem Fidela i obecnym przywódcą Kuby 85-letnim Raulem, a wieczorem zje z nim uroczystą kolację w Pałacu Rewolucji. Wcześniej będzie m.in. rozmawiał z kubańskimi dysydentami, weźmie udział w meczu baseballa między kubańską drużyną narodową a Tampa Bay Rays z Florydy, ogłosi nowe amerykańskie inwestycje na wyspie. W piątek, trzy dni po wylocie Obamy, na stadionie Ciudad Deportiva w Hawanie odbędzie się darmowy koncert Rolling Stonesów.

Pierwsze kontakty zostały podjęte z inicjatywy Watykanu i osobiście Franciszka jeszcze w 2013 r. Po przeszło roku tajnych negocjacji w Rzymie i Kanadzie Obama ogłosił wznowienie zerwanych w 1961 r. stosunków dyplomatycznych między USA a Kubą: oba kraje w ubiegłym roku otworzyły ambasady. Prezydent zapowiedział także normalizację stosunków gospodarczych, w tym zniesienie ograniczeń w transferze przelewów finansowych, połączeń lotniczych i telekomunikacyjnych, inwestycji, a także wyjazdów turystów amerykańskich na wyspę.

To część znacznie szerszej strategii Obamy nawiązania kontaktów z wrogimi, dyktatorskimi reżimami w nadziei, że doprowadzi to stopniowo do ich „rozmycia". Plan nieco wzorowany na niemieckiej Ostpolitik lat 70. ubiegłego wieku wobec bloku wschodniego. W przypadku USA obecnie powiodło się z Iranem, ale np. nie z Rosją.

Jednak opór wobec takiej strategii jest w Ameryce ogromny. Zdominowany przez republikanów Kongres odmawia zniesienia embarga. Przeciwni polityce odwilży wobec reżimu Castro są wpływowi republikańscy senatorowie z Teksasu i Florydy – Ted Cruz i Mario Rubio, którzy wywodzą się z emigrantów uciekających przed kubańskim reżimem. Faworyt do republikańskiej nominacji Donald Trump zapowiada ponowne zaostrzenie stosunków z Hawaną, jeśli wygra batalię o Biały Dom.

Pojednanie z Ameryką

– Otwarcie na Kubę to wielka wygrana dla USA, bo znosi jedną z najpoważniejszych przeszkód dla pojednania z całą Ameryką Łacińską – przekonuje jednak „Rz" Carlos Alonso Zaldivar, ambasador Hiszpanii w Hawanie w latach 2008–2012 – Żaden kraj regionu nie poszedł śladami Amerykanów i nie wprowadził blokady reżimu Castro. Przez przywódców regionu było to postrzegane jako wyraz amerykańskiego imperializmu, prowadziło do izolacji USA w Ameryce Łacińskiej. Raul Castro rozpoczął dwa lata temu reformy, które mają wyrwać kubańską gospodarkę z zapaści. Ale zmiany polityczne są mizerne: tylko w ostatnich miesiącach zanotowano ponad 1400 aresztowań dysydentów. Do końca nie było też wiadomo, czy przemówienie Obamy w stołecznym Gran Teatro będzie transmitowane przez telewizję.

– Sytuacja na Kubie nie jest porównywalna z doświadczeniem krajów Europy Środkowej – ostrzega Zaldivar, sam wielokrotnie więziony przez reżim Franco.

– Na wyspie komunizm nie został wprowadzony na bagnetach Armii Czerwonej. Przyniósł za to bardzo wymierne korzyści, jak niespotykany nigdzie indziej w Ameryce Łacińskiej poziom edukacji i ochrony zdrowia. Kubańskie społeczeństwo jest bardzo zwarte i nacjonalistyczne, dziś wobec USA, wcześniej wobec Hiszpanii. Dla Kubańczyków kolejność priorytetów jest następująca: najpierw suwerenność, potem poprawa poziomu życia, a na koniec demokratyzacja reżimu. Wiemy dobrze, co myślą, bo na wyspie mieszka 120 tys. Hiszpanów. Zmiana reżimu będzie stopniowa – dodaje Zaldivar.

Brak pieniędzy

Porozumienie z Obamą daje reżimowi Castro taką właśnie możliwość ewolucyjnych zmian, bo Waszyngton porzuca po raz pierwszy groźbę interwencji na wyspie. Daje także dodatkowe źródła dochodów (przede wszystkim z turystyki), niezwykle potrzebne, skoro po śmierci Hugo Chaveza i z powodu załamaniu dochodów z eksportu ropy Wenezuela przestała wspierać Kubę.

Pierwszym sygnałem politycznych zmian jest zapowiedź Raula Castro dobrowolnego wycofania się z polityki w 2018 roku na rzecz o 30 lat młodszego wiceprezydenta Miguela Diaz-Canela.

– Kuba będzie teraz szukała własnej drogi transformacji, jak Wietnam czy Chiny. Ale z pewnością nie pójdzie śladami Gorbaczowa i gwałtownej demokratyzacji – mówi były hiszpański ambasador.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1185
Świat
„Kamień Pamięci dla Polski” w Berlinie – niedokończony i bez jasnego przekazu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1184
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie