Środowe głosowanie w Bundestagu będzie jedynie formalnością. Nowy gabinet składa się z dziewięciu mężczyzn i sześciu kobiet plus szefowa rządu. Wśród piętnastu ministrów jest dziesięć nowych postaci na stanowiskach szefów resortów.
Największą niespodzianką jest brak w nowym rządzie weterana SPD, Sigmara Gabriela. W poprzednim gabinecie był ministrem przemysłu. Po wyborze przed rokiem szefa dyplomacji Franka-Waltera Steinmeira na prezydenta RFN przejął ten resort. Jako przewodniczący SPD był wicekanclerzem. To on był jednym z głównych autorów pomysłu przekazania partii w ręce Martina Schulza, byłego szefa Parlamentu Europejskiego. Schulz nie zdołał jednak zapewnić SPD zadowalającego wyniku wyborczego. Zagubił się w nowej sytuacji po klęsce socjaldemokratów i mimo zapowiedzi, że nie będzie członkiem gabinetu Merkel, usiłował wypchnąć Gabriela z MSZ. Ostry konflikt obu niedawnych sojuszników wywołał zdecydowaną reakcję nowego kierownictwa SPD.
– Andrea Nahles i Olaf Scholz poinformowali mnie dzisiaj, że nie będę członkiem nowego rządu – napisał mocno rozgoryczony Gabriel na Twitterze w miniony czwartek, informując, że po 18 latach sprawowania kierowniczych stanowisk będzie zwykłym deputowanym Bundestagu.
Nowy szefem dyplomacji będzie 51-letni Heiko Maas, dotychczasowy minister sprawiedliwości. Polityk bez doświadczenia w sprawach międzynarodowych. Będzie miał jednak doświadczonego współpracownika w tych sprawach w osobie Nielsa Annena z własnej partii, który obejmie stanowisko sekretarza stanu w MSZ. Nie należy oczekiwać, że nowy szef dyplomacji obierze inny kurs polityczny niż poprzednicy w osobach Steinmeiera i Gabriela.
Zwłaszcza jeżeli chodzi o politykę wobec Rosji, której wyznacznikiem jest obecnie sprawa budowy drugiej nitki gazociągu północnego. Za zbytnie zaangażowanie w tej sprawie był nierzadko krytykowany. W gruncie rzeczy projekt ten wspiera kanclerz Merkel oraz CSU, więc Heiko Maas nic tu nie zmieni.