Eryk Mistewicz o sporze o burkini: Francja zmierza do wojny domowej

Eryk Mistewicz, ekspert ds. marketingu politycznego, znawca polityki francuskiej

Aktualizacja: 28.08.2016 19:48 Publikacja: 28.08.2016 19:05

Eryk Mistewicz o sporze o burkini: Francja zmierza do wojny domowej

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Laicka Francja wypowiedziała wojnę ekspansji islamu. Po burkini przyszła pora na chusty w pracy, żywność halal w szkołach, oddzielne baseny dla muzułmańskich kobiet i nikaby na ulicach. Na ile francuska opinia publiczna żyje tym tematem?

Eryk Mistewicz: Chyba każdy Francuz uważa, że powinien zabrać głos w sprawie burkini. Swoje zdanie na ten temat przedstawiają intelektualiści, politycy, dziennikarze. To stało się głównym tematem wakacji, a to dlatego, że w burkini niczym w soczewce widać cały problem z brakiem integracji imigrantów. Burkini mocno polaryzuje opinię publiczną. Ostatnio tak mocno Francję podzieliła chyba kwestia palenia papierosów w miejscach publicznych w kampanii prezydenckiej 2007 roku.

W przyszłorocznej kampanii głównym tematem będzie integracja?

Przespana możliwość integracji, bo chyba nikt we Francji nie ma już nadziei, że ta integracja może jeszcze być skuteczna. Problem stał się zbyt poważny: mamy pozamykane osiedla, na które nie może wjechać nie tylko policja, ale nawet straż pożarna czy karetka pogotowia. Nikt już nie pyta, w jaki sposób integrować, ale jak bronić wartości Republiki. To wokół tego skupi się kampania prezydencka: jak uratować Francję. Bez silnego zaangażowania państwa dojdzie niedługo do wojny domowej. Na Korsyce właściwie codziennie wybuchają zamieszki...

Jak zmieniało się podejście Francuzów do muzułmanów?

Jeszcze nie tak dawno nie było najmniejszego problemu. Francuzi czuli wyrzuty sumienia po wojnie w Algierii, a ponadto potrzebowali siły roboczej. O problemie z ich integracją nikt nie mówił. Ta kwestia pojawiła się dopiero w latach 90. XX wieku, gdy przed meczem piłkarskim Francja – Tunezja na Stade de France kibice zaczęli gwizdać podczas odśpiewywania... Marsylianki. Dopiero wtedy media zaczęły informować, że duża część przybyszów w ogóle się nie integruje.

Nie było jeszcze problemu terroryzmu...

Ale był problem tzw. dzielnic przemocy wokół Paryża, Marsylii czy Lille. Nagle się okazało, że muzułmanie trzymają owce i kozy w mieszkaniach w bloku, a kobiety traktują jak własność mężczyzn. Z początku nie mówiono o tym głośno. Dziś jednak jest to zdecydowanie główny temat we Francji.

Rzeczpospolita: Laicka Francja wypowiedziała wojnę ekspansji islamu. Po burkini przyszła pora na chusty w pracy, żywność halal w szkołach, oddzielne baseny dla muzułmańskich kobiet i nikaby na ulicach. Na ile francuska opinia publiczna żyje tym tematem?

Eryk Mistewicz: Chyba każdy Francuz uważa, że powinien zabrać głos w sprawie burkini. Swoje zdanie na ten temat przedstawiają intelektualiści, politycy, dziennikarze. To stało się głównym tematem wakacji, a to dlatego, że w burkini niczym w soczewce widać cały problem z brakiem integracji imigrantów. Burkini mocno polaryzuje opinię publiczną. Ostatnio tak mocno Francję podzieliła chyba kwestia palenia papierosów w miejscach publicznych w kampanii prezydenckiej 2007 roku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek