Kwestia tzw. dzieci ISIS stała się aktualna po klęsce samozwańczego kalifatu, którego obrońcy dostali się w ręce Kurdów. Kurdowie od dawna apelowali do rządów europejskich, by zajęły się uwięzionymi w Syrii i Iraku dżihadystami. Dowodząca jednym z oddziałów kurdyjskich wojsk w Syrii (YPG) Nasrin Abdullah zwróciła się do gabinetu w Sztokholmie o wzięcie odpowiedzialności za swoich obywateli, sprowadzenie ich do Szwecji i postawienie przed sądem u siebie.
Połowa już wróciła
Ze Szwecji do walk w Syrii i Iraku wyruszyło ok. 300 apologetów kalifatu. Według danych Policji Bezpieczeństwa wróciła połowa z nich, a około 50 zginęło w obronie najokrutniejszej terrorystycznej sekty w świecie.
W marcu sprowadzono do Szwecji siedmioro dzieci Michaela Skramo, obywatela Norwegii, który urodził się i mieszkał w Göteborgu. Jego dzieci mają szwedzkie paszporty. Troje z nich przyszło na świat w Syrii, do której Michael Skramo dotarł z żoną w 2014 r, by przyłączyć się do ISIS. Norweg, który opanował język arabski, zajmował się werbowaniem członków do ISIS i wzywał w spotach do przeprowadzania zamachów w Szwecji.
Po śmierci Michaela Skramo i jego żony dzieci w wieku od roku do ośmiu lat wywieziono do obozu Al-Hol w północno-wschodniej Syrii, gdzie przebywa 65 tys. ludzi. To tam przyjechał po nie mieszkający w Szwecji dziadek. Z syryjskiego Al-Hol udało mu się zabrać wnuki do Erbilu w irackim Kurdystanie, a stamtąd do Göteborga, gdzie zajęła się nimi lokalna służba socjalna.
Czy to zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju
Według danych mediów w obozach w Syrii przebywa od 65 do 80 szwedzkich dzieci. Rząd w Sztokholmie nie wypowiedział się też w sprawie jednoznacznie, czy ewentualnie jest gotowy sprowadzić dzieci do domu.