Na mocy prawa przyjętego w 1940 roku, każda osoba, której udowodniono bluźnierstwo, mogła zostać skazana na grzywnę lub trzy miesiące więzienia.

Wniosek o uchylenie przepisów złożyła w parlamencie Partia Piratów - doszło do tego tuż po zamachu na redakcję Charlie Hebdo w Paryżu, do którego doszło na początku tego roku. Wnioskodawcy przekonywali, że "w wolnym społeczeństwie jest rzeczą bezwzględnie konieczną, by każdy mógł wyrażać publicznie swoje poglądy bez obawy o to, że zostanie ukarany". Po tym jak przepisy zostały uchwalone islandzka Partia Piratów napisała na swojej stronie internetowej: "Islandzki parlament wysłał ważny sygnał - wolność nie ugnie się przed krwawymi atakami".

Przedstawiciele Islandzkiego Kościoła (większość mieszkańców wyspy to protestanci) przywitali zmiany z zadowoleniem. Przeciwko nowym przepisom protestują natomiast przedstawiciele Kościoła katolickiego w Islandii. "Czy wolność słowa powinna być posunięta do tego stopnia, że wiara danej osoby może być obrażana?" - pytają przedstawiciele islandzkich katolików.