Poprzedni rok był pierwszym od lat, w którym spadła liczba samobójstw zakończonych zgonem. W porównaniu z rekordowym pod tym względem rokiem 2013 liczba desperatów, którzy skutecznie targnęli się na życie, spadła o blisko 900 osób – wynika z danym Komendy Głównej Policji, które przeanalizowała „Rzeczpospolita". Jednak prób targnięcia się na życie przybyło.
– Codziennie odbiera sobie życie około 15 osób, co oznacza, że wskutek samobójstw ginie w Polsce więcej osób niż w wypadkach drogowych. Państwo zdaje się wciąż nie dostrzegać wagi problemu – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
W ubiegłym roku samobójstw było 5276 – o 129 mniej niż w 2016. Jednak w porównaniu z „kryzysową" falą samobójstw, jaka miała miejsce przed kilku laty, spadkowy trend jest już bardziej dostrzegalny. W 2013 i 2014 r. życie odbierało sobie ponad 6,1 tys. osób.
Najwięcej samobójstw w 2017 r. miało miejsce na Śląsku, Dolnym Śląsku i w Małopolsce. Najmniej – na Opolszczyźnie i Podlasiu. Feralny dzień to poniedziałek. Zamachu na swoje życie dokonywały głównie osoby w sile wieku – od 25 do 59 lat. Wśród samobójców było ponad 600 seniorów. Niepokoi fakt, że zabiło się więcej nieletnich – łącznie 116 (to o 13 więcej).
– Odchodzi populacja w wieku produkcyjnym, dużo nastolatków. To powoduje szkody społeczne, ale i ekonomiczne – mówi prof. Hołyst.