Od niedzieli przed jedną ze szkół w Birmingham doszło do "pewnej liczby przestępstw" po tym, jak rozpoczął się protest części rodziców przeciwko lekcjom w ramach edukacji seksualnej. Zajęcia dotyczą m.in. tożsamości płciowej i związków osób tej samej płci, ale protestujący w szkole, w której większość stanowią muzułmańskie dzieci, oskarżają nauczycieli o nieprzestrzeganie ich islamskich przekonań i „indoktrynowanie” dzieci.

Dyrektorka szkoły odmówiła zmiany programu nauczania i oskarżył demonstrantów o rozpowszechnianie kłamstw. W odpowiedzi powstała petycja domagająca się jej zwolnienia.

Sarah Hewitt-Clarkson twierdzi jednak, że wielu protestujących przed budynkiem w istocie nie ma dzieci w jej szkole. Popiera także ideę „strefy wykluczenia”, aby chronić uczniów przed protestami. Szef miejscowej policji uznaje, że demonstrowanie było do tej pory zgodne z prawem, ale z czasem odczuwa coraz większe zaniepokojenie.

- W ciągu ostatnich 24 godzin miało tam miejsce wiele przestępstw kryminalnych. Policja będzie prowadzić dochodzenia i dążyć do postawienia tych ludzi przed wymiarem sprawiedliwości - powiedział Dave Thompson. - Jako obywatel tego miasta z coraz większym niepokojem obserwowałem te protesty i retorykę wokół nich - dodał, zastrzegając, że "policja West Midlands ceni różnorodność tego obszaru" a "siła tego miasta tkwi w tolerancyjnych i różnorodnych społecznościach".

Thompson ostrzegł, że "szkoła podstawowa nie jest miejscem na kontynuację protestu na dużą skalę, jakkolwiek zgodnego z prawem". Zapowiedział, że policja nie może rozwiązać sporu, ale będzie wspierać obie strony w prowadzeniu dialogu i próbie znalezienia rozwiązania.