W Internecie kilka tygodni temu pojawiło się nagranie z monitoringu sklepowego, na którym widać, jak prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz w asyście ochroniarzy kupuje w Biedronce alkohol. Do właściciela sieci sklepów Biedronka, Jeronimo Martins, napisała między innymi oburzona poseł Platformy Obywatelskiej, Agnieszka Pomaska. Jak podkreśliła, jest to naruszanie prywatności klientów oraz złamanie rozporządzenia o ochronie danych osobowych. Onet informuje, że firma w odpowiedzi wydała oświadczenie, w którym zaznaczono, że osobą, która odpowiedzialna jest za wyciek filmu był pracownik ochrony, zatrudniony przez zewnętrzną firmę. Został on odsunięty od pracy w Biedronce.
Czytaj także: Dulkiewicz dla "Die Welt": PiS pogłębia podziały
Okazało się jednak, że pracę straciła także inna pracownica sklepu. Reprezentuje ją mecenas Kacper Płażyński, szef gdańskiego klubu Prawa i Sprawiedliwości, który podkreśla, że w tym przypadku nie występuje jako polityk, a jako adwokat. - Dziś w sądzie złożyłem w imieniu mojej klientki pozew przeciwko właścicielowi sklepów Biedronka. Moja klientka została dyscyplinarnie zwolniona z pracy za publikację filmu z panią prezydent Dulkiewicz. Tyle że moja klientka nigdy tego filmu nie publikowała ani w żaden inny sposób nie ujawniała tego nagrania - powiedział podczas konferencji Kacper Płażyński. - Ta praca była dla niej bardzo ważna. Stanowiła źródło utrzymania jej rodziny - zaznaczył.