Po tragedii w tzw. escape roomie w Koszalinie, gdzie wskutek pożaru zginęło pięć nastolatek, trwają masowe kontrole takich obiektów, analiza przepisów, na jakich funkcjonują, oraz prokuratorskie śledztwo mające wyjaśnić, kto odpowiada za śmierć.
Zdarzenie wywołało natychmiastową reakcję służb. O działaniach mówili w niedzielę podczas odprawy z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego i komendantów głównych – PSP Leszka Suskiego oraz policji Jarosława Szymczyka.
– Zamykane są pierwsze escape roomy, w których zidentyfikowano nieprawidłowości. Będziemy wdrażać konkretne zapisy do wszystkich przepisów prawa, by móc zapobiegać tego typu tragicznym zdarzeniom, jakie miały miejsce w Koszalinie – mówił w niedzielę premier Mateusz Morawiecki, dodając, że powstanie szczegółowy raport pokontrolny, na podstawie którego będą podejmowane szczegółowe decyzje dotyczące tego typu obiektów.
W kraju działa ok. 1,1 tys. escape roomów – mieszczą się w prywatnych domach, blokach, galeriach handlowych. Do niedzieli strażacy skontrolowali ok. jednej trzeciej z nich. Skala nieprawidłowości mających wpływ na bezpieczeństwo osób jest alarmująca.
– Spośród 178 obiektów skontrolowanych tylko do sobotniego popołudnia, w 129, czyli w ponad 70 proc., wystąpiły nieprawidłowości w zakresie ochrony przeciwpożarowej. Jedynie do 49 obiektów nie było zastrzeżeń – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Frątczak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej. – Tylko w tej części obiektów wystąpiło ponad 420 nieprawidłowości.