Antygolasową kampanię Sopot będzie prowadził już trzeci raz. Na ulicach pojawią się plakaty z hasłem akcji oraz naklejki i plakaty z hasłem "Nieubranych klientów nie obsługujemy". Mają one przypominać, że na spacery po mieście i wizyty w restauracjach i kawiarniach wypada się ubrać. Nie chodzi o karanie, ale przypominanie o dobrym wychowaniu - podkreśla miasto, zaznaczając, że dba w ten sposób o wizerunek Sopotu.

- Pomysł jest prosty. Chodzi o zwrócenie uwagi, że osoby pojawiające się na ulicach Sopotu w samych kąpielówkach lub bikini łamią normy społeczne – mówi autor projektu, sopocki artysta Jacek Staniszewski.

- Nasza restauracja uczestniczy w tej kampanii od samego początku, a więc już trzeci rok - mówił "Dziennikowi Bałtyckiemu" Dawid Grzechowiak, menedżer restauracji Billy’s American w Sopocie. - Popieramy tę akcję, ponieważ chcemy, żeby każdy gość w naszym lokalu czuł się komfortowo. A naturalną sprawą jest to, że niektórym nagość innych osób przeszkadza. Nie chcemy u siebie takich niezręcznych sytuacji. Dobry klimat w restauracji to podstawa, wszystko musi być apetyczne – powiedział.

Straż miejska podkreśla, że do ewentualnego ukarania golasa potrzebne jest zgłoszenie od osoby zgorszonej taką sytuacją. Sprawa jest kierowana wówczas do sądu. - Mandatów nie wystawiamy, bo ciężko w tej sprawie powiedzieć, czy jest to zachowanie odbiegające od przyjętych ogólnie norm - powiedział Paweł Zgliński, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Sopocie, cytowany przez "Dziennik Bałtycki". Co innego w przypadku spacerowania nago lub topless - w przypadku kobiet. - To już traktowane jest jako wybryk nieobyczajny - zapowiadał Zgliński.