Przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty mówił, że nie zgodzi się na zmianę konstytucji, by z funkcji szefa NIK-u odwołać Mariana Banasia.
- Nie zmienimy konstytucji, którą sami Polsce daliśmy, tylko ze względu na to, że jest jakiś potencjalny bandyta. Nikt zresztą nie może utracić niezależności przez jednego, potencjalnego bandytę. Bo to nie będzie tak, że sobie mianujecie jakiegoś gościa, najpierw go nie sprawdzając bądź sprawdzając, i potem będziecie chcieli, żebyśmy my wam pomagali - mówił Czarzasty.
- Upublicznijcie to, co CBA napisało o panu Banasiu - apelował lider SLD.
W odpowiedzi na te stwierdzenie, Najwyższa Izba Kontroli przekazała sprawę do prokuratury. "Po obraźliwych stwierdzeniach Włodzimierza Czarzastego NIK zawiadamia prokuraturę. Podkreślamy z całą mocą - w NIK nie ma bandytów! Każdy kto będzie pomawiał konstytucyjny organ, jego kierownictwo lub jego pracowników musi się liczyć z konsekwencjami prawnymi" - czytamy.
Marian Banaś jest bohaterem afery związanej z niejasnościami dotyczącymi oświadczeń majątkowych obecnego prezesa NIK, byłego ministra finansów i byłego szefa Krajowej Administracji Skarbowej. Jak ujawnili dziennikarze "Superwizjera" Marian Banaś wynajmował do niedawna posiadaną przez siebie kamienicę w Krakowie poniżej ceny rynkowej, a w budynku działał hotel z pokojami "na godziny" prowadzony przez osoby związane z krakowskim półświatkiem. W reportażu przedstawiono m.in. jednego z prowadzących hotel, który w obecności dziennikarza dzwoni "do Banasia" i pyta go, jak ma zareagować na obecność dziennikarza.