Rządowe dokumenty rzekomo pochodzące z prywatnej skrzynki e-mail szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka publikuje od kilku dni rosyjski portal społecznościowy Telegram. Minister potwierdził w środę, że doszło do włamania na konto pocztowe jego i jego żony, a także jej FB, ale zapewnił, że nie miał tam żadnych informacji tajnych.
Dworczyk traktuje ten atak „jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje" i sugeruje, że mogą za tym stać rosyjskie służby. „Od 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR" – napisał na TT.
Rosyjski portal opublikował także CV dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa płk. Konrada Korpowskiego. – ABW otrzymała zawiadomienie w tej sprawie, trwa analiza zdarzenia. Oczywiście, będzie także dotyczyć tego, czy ma ono jakiś związek z poprzednimi atakami na konta polityków – mówi nam Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Jak udało nam się ustalić, Dworczyk posiada prywatne konto na WP – to najprawdopodobniej na nie włamali się hakerzy, „scanując" jego zawartość. – Trwa weryfikacja tego, co znajdowało się na tym koncie, ale już wiadomo, że nie było tam materiałów oklauzulowanych. Bo trzeba mieć na uwadze, że to wcale nie musiało być konto ministra, przez które dotarto do materiałów, ale inne, które łączyło wysłanie wiadomości – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.
Pliki, które trafiły do Telegramu, szły przez rosyjskie systemy operacyjne. Pewne jest i to, że oświadczenie na koncie FB żony ministra jest napisane przez „włamywaczy" – a więc ono również zostało zhakowane.