Błaszczak pisząc o spocie na Twitterze podkreślił, że "Wojskowe odprawy to poważne spotkania, jednak są momenty, które warto potraktować z przymrużeniem oka, by informacja o ważnym wydarzeniu trafiła do jak największej grupy osób".
Spot MON przedstawia właśnie taką odprawę, w czasie której generałowie składają ministrowi meldunki dotyczące przygotowań do defilady. - Czy wszystko gotowe? - pyta Błaszczak i w odpowiedzi słyszy, że do defilady gotowe są "Rosomaki, Leopardy, armatohaubice Krab" oraz że "mamy w gotowości 2 tysiące żołnierzy". W dalszej części dowiadujemy się, że w defiladzie wezmą udział również "myśliwce F-16 i śmigłowce", a bezpieczeństwo zapewni Żandarmeria Wojskowa. W defiladzie mają też wziąć udział sojusznicy - Amerykanie, Brytyjczycy, Rumuni i Chorwaci.
- Działamy - mówi szef MON po wysłuchaniu meldunku po czym zaprasza wszystkich Polaków na defiladę.
- To nie jest amerykański spot. Nikomu by w Stanach Zjednoczonych nie przyszło do głowy, żeby sekretarz obrony grał w takich dziwnych filmikach - ocenił były szef MON, Tomasz Siemoniak.