Ministerstwo Zdrowia rozpoczyna walkę z kolejkami oczekujących na zabieg usunięcia zaćmy i wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego. Na oba te zabiegi chorzy czekają przeciętnie ponad trzy lata. Tyle że nie wszystkie pomysły resortu na rozwiązanie tego problemu mają na uwadze dobro pacjenta.
Kolejki do operacji zaćmy i plastyki stawu biodrowego od lat biją rekordy w kraju. Badająca dostępność do świadczeń gwarantowanych Fundacja Watch Health Care, której założycielem jest obecny wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda, regularnie wytykała je rządzącym w ubiegłej kadencji. Zmniejszenie czasu oczekiwania na te procedury było jednym z celów wiceministra, odpowiedzialnego zresztą za koszyk świadczeń.
W wywiadzie, jakiego udzielił „Rzeczpospolitej" w zeszłym roku, refundację endoprotezoplastyki podawał jako przykład „bolesnego limitowania". „Utrzymywanie dziewięciomiesięcznej kolejki do endoprotezoplastyki jest po prostu niemoralne" – tłumaczył.
Dlatego Agencja Oceny Technologii Medycznych obniżyła wycenę procedury endoprotezoplastyki. To, jak tłumaczą urzędnicy, ma się przełożyć na zwiększenie operacji wykonywanych w ramach kontraktu z NFZ.
Lekarze uważają jednak, że ten pomysł resortu to wylewanie dziecka z kąpielą: – Po obniżce wyceny endoprotezoplastyka stawu biodrowego jest zabiegiem na granicy opłacalności, a rewizja stawu biodrowego (czyli ponowna operacja – red.) stała się dla ortopedów całkowicie nieopłacalna. Endoprotezy rewizyjne są z reguły droższe – tłumaczy prof. Bogdan Koczy, szef Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.