- Jak ja mam w tłumie sprawdzić kto jest politykiem, a kto nim nie jest? - pyta sędzia Brazewicz.
Sprawdzane przez rzecznika dyscypliny są w ostatnim czasie działania zarówno sędziów, którzy zadali pytania prejudycjalne do unijnego Trybunału Sprawiedliwości (Igor Tuleya i Ewa Maciejewska), jak też tych, którzy sprzeciwiają się reformie sądownictwa (prezes "Iustitii" Krystian Markiewicz czy rzecznik Stowarzyszenia Bartłomiej Przymusiński).
Pod lupą rzecznika znaleźli się również tacy, którzy "narazili się" tworzeniem satyrycznych rysunków, często wykpiwających "dobrą zmianę" (Arkadiusz Krupa). Na celowniku rzecznika znalazł się również m.in. prokurator w stanie spoczynku, który wziął udział w Tygodniu Konstytucyjnym organizowanym przez Stowarzyszenie im. Prof. Zbigniewa Hołdy. Po tym wezwaniu gros adwokatów, którzy także w ramach tej inicjatywy nauczali o konstytucji, dobrowolnie zgłosiło się do rzecznika dyscypliny z "autodenuncjacją".
Nowością w działaniu rzecznika dyscypliny jest objęcie swoim zainteresowaniem nie tylko sędziów "niepokornych", ale także tych, którzy im towarzyszyli. Wczoraj Onet ujawnił, że sędzia Włodzimierz Brazewicz, który zapowiadał w Gdańsku wystąpienie sędziego Tulei - 6 listopada ma stawić się przed obliczem rzecznika, by wyjaśnić, dlaczego brał udział w spotkaniu potencjalnie politycznym.
W piśmie skierowanym do sędziego Brazewicza czytamy, że rzecznik dyscyplinarny prowadzi "czynności wyjaśniające w związku z pochodzącą z mediów informacją, dotyczącą udziału 28 września 2018 w Europejskim Centrum Solidarności sędziów w spotkaniu o charakterze politycznym, w tym polityków biorących udział w wyborach samorządowych".
Jacy politycy brali udział w spotkaniu? - Nie mam pojęcia - mówił dziennikarzowi Onetu Piotrowi Olejarczykowi sędzia. - Ja nawet nie mieszkam w Gdańsku i praktycznie nie kojarzę żadnych tutejszych polityków. Jeżeli uczestniczę w wydarzeniu, w którym jest kilkaset osób, to jak mam sprawdzić, kto jest politykiem, a kto nim nie jest? - zastanawia się sędzia Brazewicz, który przypomina sobie, że sam uchylił jedno z pytań z sali, które dotyczyło zmian w edukacji. Sędzia uznał, że pytanie ma charakter polityczny i że sędziowie nie są kompetentni, by wypowiadać się w tym temacie.