Sądy są niedoskonałe ze swej natury, nie znaczy to, że są z natury złe.
Sednem sprawiedliwości w realnym świecie jest istnienie sądów zdolnych do wymuszania przestrzegania prawa i karania nieposzanowania sprawiedliwości poprzez prawa łamanie. Sądy są bytem idealnym, na który składa się organizacja i procedura jako składniki niematerialne oraz zasoby środków do działania i ludzie, a w szczególności sędziowie. I znowu trzeba podkreślić, że jądrem sądownictwa są sędziowie. A to ludzie z krwi i kości, podlegający nie tylko prawom stanowionym, ale i prawom natury, której są częścią wraz ze zdolnością do wysiłku i koncentracji, temperamentem i rodzajem inteligencji, emocjami i nastrojami.
Znane są badania zagraniczne, jaki wpływ na werdykty mogą mieć czynniki pozaprawne typu dolegliwości zdrowotne, zmęczenie, płeć sędziego, jego wiek i sytuacja osobista. Prowadzi to do wniosku, że nie można tych czynników lekceważyć, bo wpływu mieć nie powinny. Czynniki oceniane jako pozytywne należy wzmacniać, a negatywne wykluczać lub przynajmniej umniejszać. Trzeba więc połączyć wysiłki ustawodawcy i osobisty wkład sędziów w pracę nad sobą. Z pewnością słusznie podkreśla się znaczenie procedury lub temperowanie indywidualności sędziowskich wybujałych ponad standardy orzecznictwa i doktrynę. Takie zabiegi sprawiają, że sądy działają przewidywalnie i typowo reagują na sytuacje tego samego rodzaju.
Przewidywalność i standaryzacja w sądownictwie mogą zagrażać sprawiedliwości.
Dzięki standaryzacji jest możliwe masowe zaspokajanie potrzeb poprzez oferowanie dóbr spełniających indywidualne potrzeby, a zaprojektowanych po przebadaniu całych społeczności.
Czy sprawiedliwość można poddać standaryzacji, skoro z natury swojej jest zindywidualizowana? Odpowiedź jest przewrotna tylko z pozoru, gdyż brzmi „tak i nie". Tak – bo równość wobec prawa (art. 32 ust. 1 konstytucji) wyznacza jednakowe normy i zasady dla wszystkich obywateli. Nie – jeżeli mówimy o aplikacji tych zasad do konkretnej osoby i sytuacji (prawo do sądu – art. 45 konstytucji). Łącznikiem między tymi sprzecznościami jest sąd (byt idealny), a właściwie sędzia (byt konkretny i realny). Więc cały sens i funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości ogniskują się i zależą od sędziów, ich cech, które ludzie zawdzięczają prawu naturalnemu.
Prawa natury oddziałują na pracę sądów – zwalczać czy zagospodarowywać te wpływy?
Powszechny dziś brak entuzjazmu dla naszych sądów jest niewątpliwie uzasadniony. Obowiązuje trójpodział władzy (art. 10 ust. 1 konstytucji), należy więc przypomnieć, że prawa stosowane przez sądy i organizacja sądów nie pochodzą od samych sędziów. Jeżeli występują w sądach zjawiska niepożądane, to ich przyczyny tkwić mogą najpierw w niedoskonałości ustawy, a dopiero potem można próbować przypisać winę sędziom, choć postępują zgodnie z niedoskonałym prawem. Naprawa prawa należy do ustawodawcy, więc nie można żądać od sędziów, aby „naprawiali prawo". W imię zachowania wartości i obrony wyższego porządku sędziowie posługują się wykładnią prawa, mogą też bezpośrednio odwoływać się do konstytucji (art. 8 ust. 2) lub prawa międzynarodowego (art. 9 i art. 91 konstytucji). To zawsze pozwoli wynaleźć odpowiednią podstawę prawną rozstrzygnięcia, ale nigdy nie dopuszcza łamania prawa.
Cechy osobowości sędziego determinują więc przebieg postępowania, a tylko pośrednio wpływają na treść werdyktu, który zależy już od wyników tego postępowania i przepisów prawa. Z powyższego wynikają dwa pytania: