Sędzia wyjaśniał dlaczego zdecydował się kandydować w wyborach samorządowych. Odniósł się też do obecnej sytuacji w sądownictwie. Przyznał, iż wśród ostatnich reform trudno znaleźć takie, które służyłyby zwykłym Polakom.

W jego opinii trzeba zastanowić się przede wszystkim na kwestią kognicji, czyli zakresem spraw rozpoznawanych przez sądy, ponieważ jak stwierdził sądy zajmują się dzisiaj praktycznie wszystkim. Jak mówił, dzięki zmianom w kognicji, można by ograniczyć o kilka milionów liczbę spraw trafiających do sądów. Wśród nich wskazał m.in. drobne wykroczenia oraz sprawy o zapłatę do 300-400 zł. Co więcej, sprawy ubezpieczeniowo-rentowe powinny zostać przeniesione do sądów administracyjnych.

Zdaniem Gwizdaka minister sprawiedliwości powinien wywodzić się z grona sędziów. Być człowiekiem doświadczonym, opierającym się politycznym wpływom i mieć jeden główny cel: niezawisłość sądów i sędziów. – Bo to nie sztuka wspierać sądy, kiedy jest się w opozycji, ale sztuką jest im nie przeszkadzać, kiedy jest się w koalicji rządzącej – stwierdził sędzia.