Jaki był rok 2018 dla wymiaru sprawiedliwości?
Krystian Markiewicz: Dobrą stroną mijającego roku było, że sędziowie pokazali, iż nie ustąpią przed politykami pomimo ogromnej presji. Politycy usiłowali odsunąć od orzekania kilkudziesięciu sędziów SN, a po skróceniu kadencji części członków KRS powołano nowy upolityczniony organ o nazwie KRS. Była też kulminacja oporu całego środowiska w obronie wolnych sądów, pokaz jedności środowiska, które nie dało się kupić ani zastraszyć. Na 10 tys. sędziów znalazło się jedynie 18 chętnych do KRS i trochę więcej do SN. To przede wszystkim rok, w którym pokazaliśmy, że nie ma wolnych sądów bez wolnych ludzi i odwrotnie. Przykład to obecność sędziów z Iustitii na festiwalu Pol and rock. To wreszcie cała seria zdarzeń o charakter międzynarodowym, począwszy od pytań prejudycjalnych sądów powszechnych i SN w sprawie wymiaru sprawiedliwości poprzez dziesiątki stanowisk państw i organizacji europejskich, USA, ONZ, UE, kończąc na zawieszeniu niekonstytucyjnej i nieeuropejskiej nowej KRS w członkostwie ENCJ. Warto podkreślić, że sędziowie w obronie niezależności sądów nie byli sami, na każdym kroku odczuwali wsparcie organizacji pozarządowych i społeczeństwa, a także instytucji międzynarodowych.
Czytaj także: Wolne sądy a wolni ludzie: czas na debatę
Co było złego w 2018 r.?
To kolejny rok bez prawdziwej reformy wymiaru sprawiedliwości. Wszystkie siły Ministerstwa Sprawiedliwości były skierowane na obsadzanie stołków. W tym czasie praca sądów wyraźnie spowolniła, przed czym od początku ostrzegaliśmy. Sędziowie są obciążeni ponad swoje siły, na jednego przypada niemal 1000 spraw w referacie, prawie dwa razy więcej niż przed wprowadzeniem polityki do sądów i akcją obsadzania „amatorów" na funkcjach prezesów. Przypominają mi się słowa wiceministra Piebiaka w Sejmie, kiedy bronił tych zmian. Mówił, że przejmują pełnię władzy w sądach, by ponosić pełną odpowiedzialność. Ten czas właśnie nadchodzi.