Kontrowersyjną decyzję w piątek podjął Sąd Okręgowy w Rzeszowie, gdzie od czerwca trwa proces w sprawie bestialskiego zabójstwa 17-letniej Iwony Cygan z 1998 r. Sąd „hurtem" uchylił tymczasowe areszty wszystkim 13 oskarżonym policjantom (byli i obecni – red.), którzy przez lata mieli tak badać zbrodnię, by sprawcy nie zostali wykryci.
Sąd zwolnił policjantów, choć nie przesłuchał nawet wszystkich pokrzywdzonych ani świadków incognito. Decyzja oburza bliskich ofiary, za fatalną uważa ją prokuratura. – Złożymy zażalenie, nie godzimy się na uchylenie aresztu wobec oskarżonych ze względu na bardzo realną obawę matactwa z ich strony. Pozostając na wolności, mogą wpływać na osoby, które są świadkami, a które jeszcze nie złożyły zeznań – mówi nam Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.
Bliscy Iwony twierdzą: – Obawiamy się, że do miasta wróci strach. Czy o to sądowi chodziło? – pytają.
Czytaj także: Sprawa zabójstwa Iwony Cygan: Zero informacji o procesie
W sprawie występuje 35 świadków incognito, którzy z obawy o życie zdecydowali się zeznawać wyłącznie po zapewnieniu im anonimowości. Dotąd sąd ich nie przesłuchał, tak jak i rodziny Iwony (częściowo zeznania złożyła jej jedna siostra, druga i ojciec nie). – Jak można wypuścić kogoś, kto mataczył w śledztwie. Już kiedy byli w aresztach, ich żony próbowały docierać do świadków – mówi nam Aneta Kupiec, siostra Iwony.