„Rzeczpospolita" w 2008 r. opisała dramat urzędniczki z olsztyńskiego magistratu, która przez lata była ofiarą seksualnej natarczywości ówczesnego prezydenta miasta.
Po wybuchu seksafery Czesław Małkowski stracił mandat i stanął przed sądem. Teraz zapadł wyrok.
Sąd Rejonowy w Ostródzie skazał byłego prezydenta za zgwałcenie urzędniczki będącej w ostatnich tygodniach ciąży i usiłowanie gwałtu, czego dopuścił się, wykorzystując służbową zależność. Sąd zakazał mu też przez sześć lat kontaktu z główną pokrzywdzoną (wyrok dotyczy czynów popełnionych wobec dwóch kobiet) i zajmowania kierowniczych stanowisk w samorządzie.
Wyrok zapadł po ponad 70 rozprawach i czterech latach procesu. Jest nieprawomocny. – Nie uczyniłem tego, co się mi zarzuca. Walczę o niewinność, walczę o prawdę – mówił Małkowski po rozprawie, zgadzając się na podanie swojego nazwiska.
Część zarzutów o molestowanie się przedawniła, z innego zarzutu Małkowski został uniewinniony.
Prok. Iwona Kruszewska żądała dla niego dziewięciu lat więzienia. Czy zaskarży wyrok – zdecyduje po analizie pisemnego uzasadnienia.
W naszym tekście z 2008 r. urzędniczka Anna (imię zmienione) oskarżała Małkowskiego o to, że kiedy była w 38. tygodniu ciąży, ten ją zgwałcił. Opowiadała, że ginekolog ją zbadał, materiał genetyczny przesłał do laboratorium i zawiadomił prokuraturę. Ale śledztwo początkowo umorzono, bo ofiara z obawy przed sprawcą nie podała jego nazwiska.