- System jest skonstruowany w taki sposób i to od lat, we wszystkich państwach, że decyzję o tym, czy dana osoba może opuścić zakład karny, ponadto że jest podyktowana obowiązującym prawem, to podejmują ją kurator, psycholog, psychiatrzy, doświadczeni pracownicy penitencjarni, wszystko dzieje się pod nadzorem sędziego penitencjarnego. Zleciłem pilną kontrolę tej sprawy. Absolutnie nie lekceważę tej sprawy. Czekam na końcowe wyniki kontroli - mówił w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Problemu pewnie by nie było, gdyby polski system karny był skonstruowany inaczej. Tak jak my go chcemy skonstruować, żeby nie było tak, że temu człowiekowi np. wkrótce kończy się kara. My chcemy, żeby były większe kary. Wiele udało się wprowadzić. Wprowadzamy zmiany w Kodeksie karnym, udało się wprowadzić zmiany, które wydłużają kary. Dlatego w zakładach karnych głosują na Platformę, a nie na nas. Osobiście wprowadziłem, to już jest moja praca, rozwiązanie, które mówi o tym, że osoby skazane za najcięższe przestępstwa nie mogą pracować poza zakładem karnym - dodał.
- Niestety takie tragedie zdarzały się wcześniej, zdarzają się na całym świecie. To nie ja podejmuję tę decyzję. To obrzydliwe, żeby na takiej tragedii robić politykę. Za poprzednich rządów takich tragedii było znacznie więcej, znacznie więcej niż za moich. System penitencjarny naprawdę się zmienił, mimo wielkiej tragedii, której nie lekceważę - ocenił wiceminister.