Przesłuchanie sędziego Brazewicza, wezwanego jako świadek ma rozpocząć się o godzinie 11. Poza samym wezwanym, przed KRS stawi się nawet kilkunastu sędziów z całej Polski. - Taka manifestacja solidarności jest absolutnie potrzebna, bo rzecznik robi wszystko, by zniechęcić nas, sędziów do jakiejkolwiek aktywności publicznej - mówi Onetowi sędzia Ewa Malinowska z warszawskiego SO. Sam sędzia Brazewicz tuż przed przesłuchaniem nie chciał się na temat swojej sprawy wypowiadać. Niedawno w rozmowie z Onetem wprost mówił, że pismo od zastępcy rzecznika dyscypliny odbiera jako "nadgorliwość i próbę pokazania sędziom, że teraz będą monitorowani także i w życiu prywatnym".
Czytaj także: Którzy sędziowie wzywani są przez rzecznika dyscyplinarnego
Wszystko zaczęło się w połowie października, gdy sędzia gdańskiego Sądu Apelacyjnego Włodzmierz Brazewicz otrzymał wezwanie od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, sędziego Przemysława Radzika, który wcześniej orzekał w "rejonie" w Krośnie Odrzańskim. W piśmie czytamy, że rzecznik dyscyplinarny prowadzi "czynności wyjaśniające w związku z pochodzącą z mediów informacją, dotyczącą udziału 28 września 2018 w Europejskim Centrum Solidarności sędziów w spotkaniu o charakterze politycznym, w tym polityków biorących udział w wyborach samorządowych".
W związku z tymi "czynnościami wyjaśniającymi" sędzia Brazewicz ma się dziś stawić na przesłuchaniu, w charakterze świadka. Nie będzie sam, bo przed siedzibą Krajowej Rady Sądownictwa, gdzie urzęduje rzecznik dyscypliny stawi się także kilkunastu sędziów z całej Polski. Zamierzają w ten sposób zamanifestować solidarność z sędziami "hurtowo" wzywanymi ostatnio na przesłuchania - zarówno jako świadkowie, jak jako obwinieni.
"Działania rzecznika i jego zastępców są bezprawne"
Jak mówi Onetowi sędzia Ewa Malinowska, była wiceprezes stołecznego SO (odwołana przez Z. Ziobrę - red.) oraz członkini Komitetu Obrony Sprawiedliwości, taka manifestacja solidarności z wzywanymi przez rzecznika na przesłuchania jest konieczna. - Oni muszą poczuć, że nie są sami, że środowisko sędziowskie ich wspiera - mówi nam sędzia Malinowska. - Tym bardziej, że działania tak rzecznika, jak jego zastępców uważamy za, po pierwsze, coraz bardziej absurdalne, a po drugie - po prostu bezprawne. Cała ta procedura dyscyplinarna narusza konstytucję a sędziowie nie mają zachowanego prawa do obrony - podkreśla. - Do tego, nie zapomnijmy, wszyscy ci wzywani w charakterze świadków mogą mieć w każdej chwili postawione zarzuty dyscyplinarne. Zaś treść ich zeznań jako świadków może być wykorzystana przeciwko nim. A to już żadnemu prawnikowi w głowie się nie mieści! Ale cóż, takich czasów dożyliśmy - z goryczą mówi sędzia Malinowska.