Wielu polityków traktuje epidemię jako okazję do promocji i używa słów jakbyśmy żyli w czasach beztroski. Tym bardziej od urzędów, jak RPO, można wymagać większej rozwagi.
Opuszczający urząd rzecznik praw obywatelskich wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego (to postęp, bo jeszcze niedawno wycofywał z niego wnioski, nie wierząc w jego bezstronność) o stwierdzenie niekonstytucyjności zmian w wielu kodeksach, jak cywilny czy wykroczeń, zawartych w uchwalanych w czasie narastania epidemii (31 marca, 16 kwietnia, 14 maja 19 czerwca) kolejnych tarczach antykryzysowych. Za to, że nie dochowano szczególnych wymogów dotyczących prac legislacyjnych przewidzianych w regulaminie Sejmu.
Czytaj także: Wiadomo, kiedy TK zajmie się przedłużeniem kadencji RPO
Nie dochowano oto minimalnego 14-dniowego terminu, jaki powinien upłynąć od doręczenia projektu posłom do pierwszego czytania.Podobnie przed drugim czytaniem, a mają one służyć spójności uregulowań kodeksowych, którym mogą grozić poselskie poprawki.
Te regulaminowe rygory mają oczywiście jakąś wartość. Przed tygodniem pisałem, że prace nad 500+ dla zwierząt, a zwłaszcza, jak się okazało, zbędna ingerencja w ubój drobiu, z której rząd sam się wycofał, odsłoniły brak dostatecznego namysłu władzy nad jej decyzjami, mimo że w tamtej sprawie pośpiech nie był potrzebny. Przy uchwalaniu tarcz antycovidowych był jednak niezbędny.