Poddanie kontroli konstytucyjnej art. 267 TFUE byłoby więc zabiegiem chybionym, a poza tym niebezpiecznym dla polskiego członkostwa w UE. Nie ulega wątpliwości, że do ostatecznego interpretowania podstaw prawnych i zakresu procedury prejudycjalnej upoważniony jest wyłącznie TUE. Warto przypomnieć w tym kontekście o wynikających z art. 4 ust. 3 TUE obowiązkach państw członkowskich zapewnienia wykonania zobowiązań wynikających z prawa UE oraz powstrzymania się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii.
Nie wywoła skutków
Nie ulega wątpliwości, że głównym motywem wystąpienia przez PG z wnioskiem do TK jest zamiar zapobieżenia wydaniu przez TSUE wyroku prejudycjalnego. Tak więc, nie można wykluczyć, że z kolei TK wyda zarządzenie tymczasowe wstrzymujące wykonanie postanowienia SN. Gdyby tak się stało, to, pomijając ocenę takiego przedsięwzięcia w świetle prawa polskiego, należy wyraźnie stwierdzić, że nie wywoływałoby ono żadnych skutków w sferze prawa unijnego. W świetle utrwalonego orzecznictwa TSUE dotyczącego art. 267 TFUE, kompetencja każdego sądu państwa członkowskiego do skierowania pytania prejudycjalnego nie może być wyłączona lub ograniczona przez jakiekolwiek organy czy procedury krajowe. Wystarczy, przykładowo, przytoczyć fragment wyroku TSUE w sprawie C 689/13 Puligienica: „Sądy krajowe mają jak najszersze uprawnienie do wystąpienia do Trybunału o wykładnię przepisów prawa Unii wymagających zastosowania z ich strony, (....), przy czym uprawnienie to przekształca się w obowiązek sądów orzekających w ostatniej instancji, z zastrzeżeniem wyjątków sformułowanych w orzecznictwie Trybunału (...). Przepis prawa krajowego nie może stanąć na przeszkodzie – w zależności od przypadku – skorzystaniu przez sąd krajowy z tego uprawnienia".
Podobne stwierdzenia można znaleźć w wielu innych wyrokach TSUE, np. C 188/10 i C 189/10 Melki i Abdeli; C 173/09 Elchinov; C 283/16 M.S.; C 52/16 i C 113/16 SEGRO; C 5/14 Kernkraftwerke. W powołanym wyroku Melki i Abdeli TSUE stwierdził jednoznacznie: „Byłyby bowiem sprzeczne z wymogami wynikającymi z samej natury prawa Unii wszelkie przepisy obowiązujące w krajowym porządku prawnym oraz wszelka praktyka legislacyjna, administracyjna lub sądowa, powodujące ograniczenie skuteczności tego prawa poprzez odmowę przyznania sądowi, w którego kompetencji leży jego zastosowanie, uprawnienia do uczynienia, w momencie stosowania tego prawa, wszystkiego co niezbędne do pominięcia krajowych przepisów ustawowych stojących na przeszkodzie, nawet tymczasowo, pełnej skuteczności prawa Unii".
Polskie i nieściśle
W świetle przytoczonych wyroków staje się jasne, ze prokurator generalny nie bierze pod uwagę w swoim wniosku, że ocena postanowienia SN powinna być dokonywana na podstawie prawa unijnego, nie zaś polskiego. Owo pomijanie kluczowego dla oceny postanowienia SN unijnego aspektu zagadnienia uderza jeszcze bardziej przy analizie podstaw prawnych zawieszenia stosowania kilku przepisów ustawy o SN.
W komunikacie dotyczącym wniosku PG stwierdza się, że: „Sąd Najwyższy nie może przypisywać sobie kompetencji, które nie wynikają z obowiązującego prawa. A polskiemu porządkowi prawnemu w ogóle nie jest znana instytucja zawieszenia stosowania przepisów obowiązujących ustaw. Tymczasem Sąd Najwyższy w postanowieniu z 2 sierpnia 2018 r. nie tylko przyznał sobie kompetencję do udzielenia zabezpieczenia na podstawie art. 755 par. 1 k.p.c., ale wręcz wykreował sprzeczny z konstytucją środek owego zabezpieczenia w postaci zawieszenia stosowania przepisów obowiązującej ustawy".
Cytat potwierdza, że PG ocenia omawiany aspekt postanowienia SN jedynie w świetle prawa polskiego, a i to nieściśle. Stosownie do art. 755 § 1 k.p.c. „sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni". Nie wyklucza to zatem takiego środka, jaki zastosował SN, tj. czasowego zawieszenia stosowania kilku przepisów ustawy.