Prawo autorskie: plagiat piosenki „Stairway to heaven"

Ponad miesiąc temu zakończył się głośny proces o plagiat słynnej piosenki „Stairway to heaven".

Aktualizacja: 27.08.2016 12:57 Publikacja: 27.08.2016 12:00

Prawo autorskie: plagiat piosenki „Stairway to heaven"

Foto: 123RF

Ława przysięgłych z Los Angeles uznała, że Jimmy Page i Robert Plant z zespołu Led Zeppelin nie dopuścili się plagiatu piosenki „Taurus" zespołu Spirit. Podobieństwo utworów dotyczyło wstępów opartych na podobnym schemacie harmonicznym, rytmie kolorystyce (barwa gitary), tempie, frazowaniu, artykulacji, fakturze oraz melodii najniższego głosu.

Nie wchodząc w szczegóły całej sprawy, można powiedzieć, że tak jak w precedensowym rozstrzygnięciu procesu w sprawie piosenki „Blurred Lines" podobieństwa „Stairway to heaven" i „Taurus" odnosiły się przede wszystkim do brzmienia obu utworów. Ten pierwszy proces zakończył się jednak uznaniem, że doszło do plagiatu utworu Marvina Gaya. Porównując obie sprawy, warto jednak zauważyć, że o ile w piosenkach „Blurred Lines" i „Got to give it up" trudno było doszukać się podobieństw w melodyce, rytmice czy układach współbrzmień, o tyle w sprawie Led Zeppelin te podobieństwa można odnaleźć. Wobec tego mi osobiście bardzo trudno sformułować jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Jest nieoczywista i graniczna. Ława przysięgłych nie dopatrzyła się jednak plagiatu i przyznała rację ekspertom Page'a i Planta, którzy twierdzili, że porównywane fragmenty piosenek były oparte na znanych od wieków konstrukcjach kolorystycznych, harmonicznych i melodycznych, których nikt nie powinien zawłaszczać.

Chcę przy okazji tej sprawy powrócić do wątku ochrony brzmienia utworu, na które składają się właściwie wszystkie elementy dzieła muzycznego, ale w szczególności wybrane przez kompozytora instrumenty oraz faktura (czyli szkielet, konstrukcja utworu). Dla przeciętnego słuchacza m.in. właśnie te elementy są najłatwiej rozpoznawalne i budują określony odbiór utworu. Jeżeli piosenka brzmi znajomo, często pojawia się zarzut o plagiat. Czy słusznie?

Prawnoautorska doktryna niemiecka i francuska wyróżnia pojęcie „der Sound" oraz „fragment sonore", które należy rozumieć jako fragment nagrania utworu, czyli jego brzmienie utrwalone na fonogramie w konkretnej postaci. Rozważa się, czy taki fragment brzmienia utworu (najczęściej w kontekście samplingu) lub charakterystyczne brzmienie danego zespołu muzycznego mogą być chronione przez prawo autorskie.

Zagadnienie to nabiera coraz większego znaczenia, ponieważ wraz z postępem techniki bardzo powiększają się możliwości oraz znaczenie produkcji muzycznej dokonywanej w studiu nagrań. Kiedyś kompozytorzy mieli do dyspozycji ograniczoną paletę brzmień wydobywanych z instrumentów, np. skrzypiec, fortepianu, harfy itp. Nikogo nie dziwiło i nie wzbudzało podejrzeń, jeżeli usłyszał dwa utwory grane np. na klawesynie i oparte w swej budowie na fakturze polifonicznej. Obecnie paleta dźwięków jest właściwie nieograniczona. Producent muzyczny odgrywa coraz większą rolę. Inwestycje w brzmienie nagrania są coraz większe, a brzmienie zespołu, które jest rozpoznawalne i kojarzone z wypracowaną przez niego marką, może prowadzić do czerpania korzyści z renomy tej marki. Są to aspekty bardziej ekonomiczne, ale nieodłącznie związane z praktyką stosowania prawa.

Oczywiście na nagraniu są utrwalone najczęściej trzy dobra chronione: utwór, artystyczne wykonanie i fonogram. Najwięcej kontrowersji budzi wyznaczenie granic ochrony samego utworu muzycznego, którego elementem jest dobrane przez autora brzmienie.

Profesor Loewenhein, autor monachijskiego komentarza do niemieckiej ustawy autorskiej, stoi na stanowisku, że pojedyncze dźwięki lub akordy grane przez określone instrumenty, powinny pozostać w sferze wolności, a nie ochrony prawnej i mogą być wykorzystywane przez innych twórców. Autor ten pisze, że objęcie charakterystycznego brzmienia ochroną byłoby nieakceptowalnym ograniczeniem twórczości. Także H. Ahlberg wskazuje, że brzmienie samo w sobie nie jest przedmiotem ochrony prawa autorskiego. We Francji D. Lefranc wskazuje, że fragmenty brzmienia są narzędziami muzycznej kompozycji i powinny być w ten sposób używane. Lefranc zauważa, że problem bardziej polega na tym, by określić, jaka swoboda twórcza powinna zostać pozostawiona kompozytorom, niż by wskazać, czy można wykorzystać jedną sekundę muzyki z cudzego utworu.

Moim zdaniem brzmienie samo w sobie nie powinno być chronione prawem wyłącznym, ponieważ stanowi ono bardziej ideę, którą można wyrazić na różne sposoby za pomocą melodii lub układów współbrzmień. Może ono zaś być elementem indywidualizującym w zestawieniu z niechronionymi ze względu na powszechny charakter melodiami czy układami współbrzmień stanowiącymi powszechne wyrażenie harmonii utworu muzycznego.

Podobnie uważa prof. Loewenheim, według którego charakterystyczne brzmienie melodii, która poprzez swój zakres, różnorodność, rytm, wybór czy układ tworzy pewną zindywidualizowaną całość, może być chronione w ramach tej całości. Warto na koniec wspomnieć, że od lipca do ZAiKS zamiast tzw. fortepianówki (zapisu nutowego), można zgłaszać pliki cyfrowe, które w pełni oddadzą brzmienie utworu muzycznego. Nie jest to możliwe za pomocą zapisu nutowego, który musi być związany z systemem instrumentów o określonych barwach. Jest to ważna zmiana, która powoduje, że brzmienie utworu nadane mu przez autora będzie dokładnie określone. Nie oznacza to jednak jeszcze ochrony prawnej samego brzmienia.

Autorka jest prawnikiem, dyrygentem chóralnym. Współpracuje z kancelarią Hasik i Partnerzy. Prowadzi bloga prawomuzyki.pl

Ława przysięgłych z Los Angeles uznała, że Jimmy Page i Robert Plant z zespołu Led Zeppelin nie dopuścili się plagiatu piosenki „Taurus" zespołu Spirit. Podobieństwo utworów dotyczyło wstępów opartych na podobnym schemacie harmonicznym, rytmie kolorystyce (barwa gitary), tempie, frazowaniu, artykulacji, fakturze oraz melodii najniższego głosu.

Nie wchodząc w szczegóły całej sprawy, można powiedzieć, że tak jak w precedensowym rozstrzygnięciu procesu w sprawie piosenki „Blurred Lines" podobieństwa „Stairway to heaven" i „Taurus" odnosiły się przede wszystkim do brzmienia obu utworów. Ten pierwszy proces zakończył się jednak uznaniem, że doszło do plagiatu utworu Marvina Gaya. Porównując obie sprawy, warto jednak zauważyć, że o ile w piosenkach „Blurred Lines" i „Got to give it up" trudno było doszukać się podobieństw w melodyce, rytmice czy układach współbrzmień, o tyle w sprawie Led Zeppelin te podobieństwa można odnaleźć. Wobec tego mi osobiście bardzo trudno sformułować jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Jest nieoczywista i graniczna. Ława przysięgłych nie dopatrzyła się jednak plagiatu i przyznała rację ekspertom Page'a i Planta, którzy twierdzili, że porównywane fragmenty piosenek były oparte na znanych od wieków konstrukcjach kolorystycznych, harmonicznych i melodycznych, których nikt nie powinien zawłaszczać.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie