Reklama
Rozwiń

Marek Domagalski: epidemia w dużym mieście

Wśród licznych zapowiedzi wyborczych nie znalazłem pomysłów na ograniczenie biurokratycznych rygorów coraz bardziej nieznośnych w życiu codziennym w dużym mieście: na poczcie, w sądzie i ulicy.

Aktualizacja: 04.07.2020 16:59 Publikacja: 04.07.2020 00:01

Marek Domagalski: epidemia w dużym mieście

Foto: AdobeStock

Odczekałem na ulicy w kolejce przed pocztą, bo listonosz od dawna nie stuka do drzwi i nie zostawia awiza. Chciałem przy okazji zrobić prosty przelew. Pani z okienka zażyczyła sobie, bym wypełnił jednak stary druk, bo łatwiej jej będzie wstukać dane do komputera. I tak załatwiałem sprawę dwa razy dłużej.

Idąc na sprawę, tym razem do Sądu Okręgowego, nie wziąłem ze sobą maseczki, narobiłem więc zamieszania. I choć uzyskałem przepustkę, po maseczkę musiałem biec do miasta. Na szczęście niedaleko była apteka z niewielką kolejką. Gdybym szedł do NSA, maseczkę dostałbym przy wejściu.

Czytaj także: Koronawirus: prawa i obowiązki pracownika podczas epidemii

Usprawiedliwieniem dla administracji sądów jest, że ona też się uczy, jak organizować rozprawy w czasie epidemii, ale prezesi powinni szukać możliwie najmniej uciążliwych rozwiązań, myśleć nie tylko o ograniczeniach przeciwepidemicznych, ale i ułatwieniach dla interesantów. Nie ma zaś usprawiedliwienia dla straży parkingowej, która zachowuje się, jakby epidemii nie było, i czatuje na obywateli. Od lat zresztą tak samo, tam, gdzie powinna w pierwszej kolejności im odpuścić. Między innymi właśnie przed sądami.

Wykupiłem przed Sądem Najwyższym na dość pustej ulicy bilet parkingowy na półtorej godziny, ale, jak to w sądzie, sprawa się nieco przedłużyła. Na ulicy czekał już patrol straży miejskiej i mandaty za wycieraczkami dla kilku osób, które wyszły z sądu. Na mnie miasto mogło stracić niecałe 90 groszy, ale nie darowało.

Reklama
Reklama

Kiedy zwróciłem się do strażnika przy radiowozie: „panie władzo", odpowiedział, najwyraźniej zadowolony ze swego żniwa: „Władza to jest w Sejmie". Może i tak. Ale nieznośne jest życie na ulicy dużego miasta, które utrzymuje armię urzędników utrudniających mieszkańcom miesiące epidemii.

Wśród postulatów wyborczych wiele zmierza do zwiększenia roli samorządów, by Senat był ich izbą. Jeden z kandydatów już teraz chce być ich rzecznikiem.

Ale kto zajmie się rozpasaniem, by nie powiedzieć: opresywnością miejskich służb w samorządach, by palcem nie wskazywać, których? Zwłaszcza w czasie epidemii.

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Smutny obraz Trybunału Konstytucyjnego
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Prawne
Łukasz Cora: Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Zmarnowana szansa na jawność wynagrodzeń
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rejterada ekipy Bodnara
Opinie Prawne
Piątkowski, Trębicki: Znachorzy próbują „leczyć” szpitale z długów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama