Jowita Pilarska-Korczak: dlaczego prezes Krajowej Rady Radców Prawnych milczał

Nadchodzące wybory do Krajowej Rady Radców Prawnych stają się doskonałą okazją do oceny, jak wykonywała swoje zadania.

Publikacja: 01.06.2016 14:51

Jowita Pilarska-Korczak: dlaczego prezes Krajowej Rady Radców Prawnych milczał

Foto: materiały prasowe

Taka ocena pokaże, czy wybrany przez obecne władze sposób prezentowania w społeczeństwie i relacji stworzonej z radcami prawnymi znajduje ogólną akceptację środowiska, czy też budzi wątpliwości.

Jak w każdej strukturze, także w samorządzie radców prawnych powołane do wykonywania pewnych ustalonych głównie ustawowo obowiązków są jego organy. Krajowa Rada Radców Prawnych jest najważniejszym organem dbającym o interesy radców prawnych. Bez jej udziału nie zostanie zajęte żadne stanowisko, nie pojawi się sprzeciw ani akceptacja dla otaczającej nas rzeczywistości tak prawnej, jak i społecznej. Indywidualnie radca prawny nie ma takiej siły przebicia i możliwości prezentacji jak KRRP. Czy faktycznie jednak w tej skomplikowanej rzeczywistości wypełnia ona swoje obowiązki?

Podstawowym zadaniem samorządu jest reprezentowanie radców prawnych i aplikantów radcowskich oraz ochrona ich interesów zawodowych. Rzecz wydaje się oczywista. Jednak w mijającej kadencji z pewnym zażenowaniem każdy z nas, dziekanów, odbierał telefony od koleżanek i kolegów radców z pytaniem, gdzie jest Krajowa Rada Radców Prawnych, dlaczego nie działa, dlaczego nie zabiera głosu choćby w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Kwestia ta była nawet podnoszona na co najmniej dwóch posiedzeniach. Zasadą jest, że jeśli nie odbywa się posiedzenie KRRP (a te są cztery razy do roku, są też dwa spotkana konsultacyjne), to w jej imieniu wszystkie obowiązki wykonuje prezydium i prezes. Radcy prawni widzą, że stanowisko zajmuje adwokatura i inne korporacje zawodowe. Nas nie wymienia się nawet w napisach końcowych. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że w końcu takie stanowisko zostało przyjęte. Najpierw przez byłych prezesów KRRP, a dopiero na końcu przez samą KRRP. Czy ta kolejność była właściwa? Czy jako przedstawiciele zawodu zaufania publicznego mieliśmy prawo być biernymi obserwatorami rzeczywistości? Czy taka postawa daje nam prawo do oczekiwania zaufania społecznego?

Kiedy w „Rzeczpospolitej" ukazała się informacja, że minister sprawiedliwości zapowiedział obniżenie stawek wynagrodzenia dla radców prawnych i adwokatów, od razu ukazał się komentarz prezesa NRA. Komentarza prezesa KRRP nie było – zakładam, że nie z powodu odmowy zajęcia takiego stanowiska, ale tylko z tej przyczyny, że nikogo to stanowisko nie interesowało – przynajmniej nikogo z prasy. Skoro bowiem w innych sprawach ani prezes, ani prezydium KRRP nie byli chętni do zabierania głosu, uznano zapewne, że i to przemilczy, a przynajmniej że dużo czasu upłynie, zanim zdecyduje się cokolwiek powiedzieć. W dzisiejszych czasach niezajęcie stanowiska w ciągu 24 godzin oznacza, że każda dalsza czynność jest już bez znaczenia. Jak czują się radcy prawni, którzy nie wiedzą, jakie jest stanowisko prezesa KRRP w tak istotnej sprawie?

Ocenę sposobu reprezentacji ochrony interesów zawodowych pozostawiam czytelnikom.

Dużo mówi się o tzw. integracji środowiska radcowskiego, między innymi poprzez zacieranie poddziału pomiędzy młodymi i starszymi. Wydaje się, że podział ten został wytworzony sztucznie. Seniorzy zwykle nie wykonują już zawodu, a ci, którzy go wykonują, wcale nie czują się seniorami. Młodzi radcy mają dostać pewne przywileje, które mają pomagać im w wejściu na rynek – programy komputerowe, pokoje i inne. A czy młody inżynier po studiach może takich przywilejów oczekiwać? Nauczyciel? Sędzia? Prokurator? Każdy z nich kiedyś zaczyna. Musi się uczyć, zdobywać doświadczenie. Sądząc z liczby chętnych do wykonywania zawodu, a co więcej, z operatywności ludzi wchodzących na rynek i z budowanych karier, wielu wcale na takie przywileje nie liczy.

Należy zwrócić uwagę, że samorząd to miejsce dla wszystkich radców prawnych – starych, młodych i tych w średnim wieku. Każdy z nich chce mieć swoje przywileje i prawa, zdaje sobie sprawę ze swoich obowiązków, ale przede wszystkim chce czuć, że jego interesy indywidualne – jako radcy prawnego – są zabezpieczone właśnie dzięki temu, że jest członkiem samorządu. Czas zatem na dokonanie wyboru drogi na czas burzliwy i trudny. Samorząd potrzebuje lidera, który będzie w stanie połączyć interesy wszystkich radców prawnych, nie oglądając się na własne. Będzie zajmował stanowisko niezwłocznie, bez oczekiwania na rozwój sytuacji, nie wprowadzi podziału na my – oni, lepsi – gorsi, będzie rozmawiał z ludźmi i słuchał – a co więcej, będzie próbował wypracowywać kompromisy. Kiedy zaś już je osiągnie, to dotrzyma słowa. Będzie grał na samorząd, a nie na siebie – i będzie umiał to robić.

Autorka jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Zielonej Górze

Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?