Szymon Byczko: Głowę państwa trzeba wybrać

Jeżeli procedura wyborcza będzie do zaakceptowania dla opozycji, można będzie zyskać na czasie dzięki szybkiej decyzji Senatu i wejściu w życie nowelizacji przepisów.

Aktualizacja: 17.05.2020 06:59 Publikacja: 17.05.2020 00:01

Szymon Byczko: Głowę państwa trzeba wybrać

Foto: Adobe Stock

Nieznośną manierą niektórych, czasem nawet wybitnych prawników jest wyjaśnianie klientom, dlaczego nie da się czegoś zrobić. To z reguły intelektualnie błyskotliwe, lecz całkiem sprzeczne z oczekiwaniami odbiorcy. Od prawników najczęściej oczekuje się bowiem wyjaśnienia, jak coś zrobić, a nie, że zrobić się nie da.Stan wyborów prezydenckich w Polsce jest fatalny. Rządząca koalicja ręka w rękę z prezydentem doprowadziła do sytuacji kuriozalnej: prawidłowo wyznaczone wybory po prostu się nie odbyły. Mimo że od miesięcy wiadomo było, że trzeba je zorganizować w sytuacji epidemii, nie poradzono sobie z najprostszymi decyzjami. Teraz jednak, poza całkowicie uprawnionym intelektualnym pastwieniem się nad tymi, którzy do tego doprowadzili, trzeba odpowiedzieć na pytanie: jak wybrać prezydenta.

Państwowa Komisja Wyborcza potwierdziła wczoraj fakt oczywisty: wybory prezydenckie się nie odbyły. Nie ulega też wątpliwości, że te, które się odbędą, nie spełnią już wymagań art. 128 ust. 2 Konstytucji RP: nie odbędą się między 100. a 75. dniem przed końcem kadencji prezydenta urzędującego. To nie jest możliwe. Jest także faktem, że marszałek Sejmu już wybory wyznaczył. Na wczoraj. Te, których nie było. Jest więc jasne, że wybory prezydenckie odbędą się z naruszeniem procedury wskazanej w Konstytucji RP. Naruszenia trybu wyborczego są w pewnym stopniu przewidziane przez ustawodawcę. Ich wagę bada Sąd Najwyższy w trybie kodeksu wyborczego, oceniając, czy naruszenie prawidłowości wyborów wskazane w zarzucie miało wpływ na ich wynik. To pozwala na przyjęcie, że istnieje wiele możliwych naruszeń procedury wyborczej, które są obiektywnie bezprawne, ale nie mają wpływu na wynik wyborów i nie podważają ich ważności. Tak zresztą być musi. W skomplikowanym procesie, jakim są wybory, w których uczestniczy 30 mln uprawnionych, pojedyncze naruszenia procedury są nieuniknione.

Czytaj też:

Powrót do wyborów tradycyjnych, to ucieczka PiS od katastrofy

Sprawa wyborów z 10 maja bez dalszego biegu

Sprawa wyborów z 10 maja bez dalszego biegu

Hermeliński: skończy się wreszcie chocholi taniec wokół wyborów

Hermeliński: skończy się wreszcie chocholi taniec wokół wyborów

Wybory prezydenckie czyli kwadratura koła

Wybory prezydenckie czyli kwadratura koła

To, czy wyznaczenie wyborów prezydenckich poza terminem wskazanym w art. 128 ust. 2 Konstytucji RP i na dodatek wyznaczenie ich po raz drugi przez marszałka Sejmu jest naruszeniem, które będzie miało wpływ na wynik wyborów, jest uzależnione od tego, jak te wybory zostaną zaplanowane i przeprowadzone. Ustawodawca ma tu dwie drogi. Może powrócić do standardu wyborów powszechnych, równych i bezpośrednich, w głosowaniu tajnym, przeprowadzanych przez kompetentny organ. Może także fantazjować o wyborach przeprowadzanych przez pocztę, wojsko, straż pożarną... Efekty będą takie jak wczoraj: brak wyboru prezydenta. A na dalszą metę państwo nie może działać bez tego organu, co łatwo wykazać, patrząc na prerogatywy wymienione w art. 144 Konstytucji RP.

Czasu na znalezienie właściwego rozwiązania jest niewiele. Proces wyboru powinien się zakończyć przed 6 sierpnia. Projektodawcy nowego trybu muszą mieć na uwadze opinię opozycji parlamentarnej, wszakże ma ona większość w Senacie. Złożenie propozycji niemożliwej do zaakceptowania przez opozycję wydłuży proces legislacyjny do połowy czerwca, a wtedy czasu na organizację wyborów będzie bardzo mało.

Bardzo niebezpiecznym pomysłem jest opieranie skuteczności wyboru na zaufaniu do przewidywanego rozstrzygnięcia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Po pierwsze, nie można w żadnym wypadku ocenić, jaka skala naruszeń procedur wyborczych zostanie uznana przez Izbę za krytyczną dla ważności wyborów. Pamiętać należy, że ocena prawidłowości wyborów już na wstępie musi uwzględniać nieprawidłowy termin i sposób ich wyznaczenia. Każde kolejne odejście od konstytucyjnych zasad wyborczych oddala szanse na pozytywny wynik postępowania przed Izbą Kontroli Nadzwyczajnej.

Po drugie, może nawet istotniejsze, status tej Izby wisi na włosku orzeczenia TSUE – cóż komu po potwierdzeniu wyniku wyborów przez sąd, który zostanie uznany za niespełniający standardów państwa demokratycznego? Nie lekceważyłbym także chaosu panującego w Sądzie Najwyższym, który wywołany jest karkołomnymi próbami wyłonienia kandydatów na prezesa.

Prezydenta wybrać trzeba. Czasu jest na to bardzo mało. Orzeczenie PKW otwiera drogę do dokonania tego wyboru, ale jednocześnie wymaga od projektodawców procedury wyborczej najwyższej staranności. Jeśli procedura wyborcza będzie akceptowalna dla opozycji, można zyskać czas na szybkiej decyzji Senatu. Dlatego warto poświęcić kilka dni na przygotowanie dobrego projektu głosowania korespondencyjnego, uwzględniającego doświadczenia krajów, które taką procedurą się posługują.

Niepokoi w tym kontekście informacja, że projekt jest już gotowy...

Autor jest adwokatem i profesorem Uniwersytetu Łódzkiego

Nieznośną manierą niektórych, czasem nawet wybitnych prawników jest wyjaśnianie klientom, dlaczego nie da się czegoś zrobić. To z reguły intelektualnie błyskotliwe, lecz całkiem sprzeczne z oczekiwaniami odbiorcy. Od prawników najczęściej oczekuje się bowiem wyjaśnienia, jak coś zrobić, a nie, że zrobić się nie da.Stan wyborów prezydenckich w Polsce jest fatalny. Rządząca koalicja ręka w rękę z prezydentem doprowadziła do sytuacji kuriozalnej: prawidłowo wyznaczone wybory po prostu się nie odbyły. Mimo że od miesięcy wiadomo było, że trzeba je zorganizować w sytuacji epidemii, nie poradzono sobie z najprostszymi decyzjami. Teraz jednak, poza całkowicie uprawnionym intelektualnym pastwieniem się nad tymi, którzy do tego doprowadzili, trzeba odpowiedzieć na pytanie: jak wybrać prezydenta.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem