Zamknięcia niemal wszystkich sądów dla interesantów nie przewidział prawdopodobnie nikt. Inaczej przepisy byłyby dostosowane do możliwości skutecznego wnoszenia ich drogą elektroniczną, strony i ich pełnomocnicy byliby zobowiązywani do wskazywania adresów mailowych, a rozprawy mogłyby się toczyć zdalnie, nie tylko w tych nielicznych przypadkach, które ustawy już teraz przewidują. W praktyce nieczęstych.
Polskie przepisy regulujące procedowanie zarówno przed sądami karnymi, cywilnymi, jak i administracyjnymi najeżone są rozwiązaniami, których celem jest zapewnienie bezpieczeństwa. Począwszy od ograniczenia zakresu pism, które mogą wpływać do elektronicznej skrzynki podawczej, poprzez niepodawanie często na stronach internetowych wydziałów – adresów mailowych, pod które możliwe byłoby skierowanie choćby wniosku o rozpoczęcie rozprawy z kwadransem opóźnienia czy odroczenie jej w ogóle, czy też brak możliwości skutecznego złożenia wniosku o uzasadnienie orzeczenia.
Czytaj także: Koronawirus. wybory prezydenckie 2020: prawo do wolnego wyboru
Ustawodawca – chociaż przewidział rejestrowanie rozpraw – nie pozwala na nagrywanie sędziego. Choć wdrożył portale informacyjne sądów, nie wziął pod uwagę możliwości udostępniania za ich sprawą treści pism składanych przez strony. Rozprawy, mając na względzie ważkość rozpatrywanych na nich spraw – przypominają w przebiegu wycieczkę w przeszłość, a sądy dla wielu nie tylko tzw. przeciętnych obywateli, ale i ich pełnomocników są niekiedy jak oblężona twierdza. W dobie pandemii – szczelnie zamknięta dla odwiedzających.