Społeczność adwokacka od lat oczekuje od przedstawicieli samorządu zawodowego, aby skutecznie wpływał na zachowania polityków. Postulaty członków palestry mają formę miękkich sugestii wskazujących na potrzebę dokonania zmian w istotnych obszarach funkcjonowania adwokatów, pytań o to, jakimi narzędziami dokonania zmian dysponują kandydaci na poszczególne stanowiska, i jednoznacznych nakazów, aby wywrzeć nacisk na rządzących.
Tymczasem, po pierwsze, nie ulega wątpliwości, że samorząd adwokacki pozbawiony jest możliwości faktycznego wpływania na władzę – bo ani liczebnie, ani pod względem społecznej sympatii nie stanowi realnej siły mogącej wysuwać pod adresem rządzących żądań. Po drugie zaś – choćby prawnicy cieszyli się poparciem ogółu, stanowiąc przy tym grupę o liczebności porównywalnej do górników, pielęgniarek lub lekarzy – nadal brakowałoby adwokaturze jednego, lecz istotnego faktora pozwalającego na kreowanie stanowienia prawa. Mam tu na myśli umiejętność dialogu.