Joanna Parafianowicz: Której literki nie rozumieją?

Nieskończoność ludzkiej głupoty to rzecz pewna.

Aktualizacja: 05.01.2021 13:06 Publikacja: 05.01.2021 08:03

Joanna Parafianowicz: Której literki nie rozumieją?

Foto: Adobe Stock

Nie ulega wątpliwości, że otaczający nas świat dostarcza wielu bodźców, wywołując niekiedy poczucie zagubienia. Prawo nie zawsze jest zrozumiałe dla prawników, a dla obywateli nie jest takie zwykłe. W konsekwencji trudno by bronić poglądu, że przepisy są przewidywalne, a ustawodawca racjonalny. Tak nie jest, a pewności, jak jutro kształtować się będzie otoczenie prawne, nie może mieć nikt. Na tym tle jednakże, niemal jako jasne gwiazdy na niebie jawią się dwie sprawy, które nie powinny budzić wątpliwości. Pierwsza: tak długo, jak długo Polska będzie stroną tzw. konwencji stambulskiej, niektóre środowiska będą zabiegały o jej wypowiedzenie. Druga: przekonując do swoich racji, będą wypaczać treść jej przepisów i wprowadzać opinię publiczną w błąd.

Zdaniem zwolenników wypowiedzenia konwencji chroni ona prawa kobiet kosztem praw mężczyzn. Jak, wynika z przepisu art. 4 ust. 1 konwencji. Regulacja zaleca promowanie i ochronę prawa wszystkich do życia wolnego od przemocy zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej. Ponoć stawia znak równości pomiędzy pojęciami „przemoc wobec kobiet" i „przemoc domowa", zakładając, że tej drugiej nie doświadczają mężczyźni, a zatem – traktując ich nierówno. Tymczasem art. 2 konwencji zachęca do stosowania jej przepisów do wszystkich ofiar przemocy domowej (kobiet i mężczyzn).

Czytaj także: Konwencja stambulska - procedura wypowiedzenia

Konwencja ma opierać się na (szkodliwej rzecz jasna) ideologii gender, która nie dość, że zastępuje zjawisko „płci biologicznej" „płcią kulturowo-społeczną", ale nadto w istnieniu stereotypów genderowych upatruje jakoby głównych źródeł przemocy. Choć jako żywo art. 4 ust. 3 zobowiązuje państwa-strony do wdrażania środków chroniących prawa ofiar eliminujących dyskryminację (m.in. ze względu na: płeć biologiczną, kulturowo-społeczną, rasę, kolor skóry, język, religię, poglądy polityczne, wiek, stan zdrowia, niepełnosprawność, stan cywilny, status uchodźcy), to ponadto zgodnie z art. 12 ust. 1 konwencja zobowiązuje do wprowadzania przepisów na rzecz ochrony ofiar i profilaktyki przemocy, promowania zmian wzorców dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn, by wykorzenić uprzedzenia, zwyczaje, tradycje, praktyki oparte na niższości kobiet lub ich podporządkowaniu mężczyznom i czerpiących z przemocy (molestowanie, gwałty, małżeństwa z przymusu, przestępstwa w imię honoru, okaleczanie narządów płciowych).

Przeciwnicy konwencji wskazują także, iż jej zapisy stoją w sprzeczności z polską Konstytucją, która wedle mej wiedzy w art. 32 potwierdza, że wszyscy są wobec prawa równi i mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne, a ponadto, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Podnoszą, że regulacje konwencji mają także ingerować w kwestie związane z wychowywaniem dzieci poprzez wprowadzenie obowiązkowej edukacji o niestereotypowych rolach płciowych, ale jeśli sięgniemy po art. 14, okazuje się, że w razie potrzeby państwa podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania materiałów dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych płciom, szacunku, rozwiązywania konfliktów w relacjach międzyludzkich bez użycia przemocy.

Czy konwencja stambulska uderza w małżeństwo i rodzinę, upatrując w różnicach pomiędzy kobietami i mężczyznami źródeł przemocy? Tego rodzaju treści w samym akcie prawnym nie odnalazłam. Podobnie jak i potwierdzenia stawianych publicznie wątpliwości i snucia teorii, które jakoby przeciwstawiając się szkodliwej ideologii, po prostu narzucają własną.

Zważywszy jednak na rozmach opisanych działań i po raz kolejny zarysowującą się wizję poddania pod rozwagę parlamentu wypowiedzenia konwencji, zastanawiam się, czy wypaczanie jej treści to jeszcze działanie mieszczące się w granicach prawniczej interpretacji, czy już cynizm. Podobno tertium non datur, ale jak twierdził Einstein, tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie ma pewności co do tej pierwszej.

Autorka jest adwokatką, założycielką bloga www.pokojadwokacki.pl

Nie ulega wątpliwości, że otaczający nas świat dostarcza wielu bodźców, wywołując niekiedy poczucie zagubienia. Prawo nie zawsze jest zrozumiałe dla prawników, a dla obywateli nie jest takie zwykłe. W konsekwencji trudno by bronić poglądu, że przepisy są przewidywalne, a ustawodawca racjonalny. Tak nie jest, a pewności, jak jutro kształtować się będzie otoczenie prawne, nie może mieć nikt. Na tym tle jednakże, niemal jako jasne gwiazdy na niebie jawią się dwie sprawy, które nie powinny budzić wątpliwości. Pierwsza: tak długo, jak długo Polska będzie stroną tzw. konwencji stambulskiej, niektóre środowiska będą zabiegały o jej wypowiedzenie. Druga: przekonując do swoich racji, będą wypaczać treść jej przepisów i wprowadzać opinię publiczną w błąd.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb