Fatalne w społecznym odbiorze głosowanie posłów KO/PO, PSL i Lewicy w sprawie przyznania sobie oraz rządowi – przy okazji – znaczących podwyżek jest być może najbardziej widocznym dowodem na całkowite pogubienie się opozycji w obecnej sytuacji politycznej. Sparaliżowani słabymi wynikami swych kandydatów w wyborach prezydenckich politycy PSL i SLD są tak samo bezradni wobec obozu władzy, jak upojeni „prawie zwycięstwem" Rafała Trzaskowskiego działacze Platformy Obywatelskiej. W poczynaniach opozycji widać zupełną bezradność i brak jakiegokolwiek pomysłu na to, jak zachowywać się przez następne trzy lata. A strategia anty-PiS-u wydaje się być dosyć oczywista.
Po pierwsze, należy uznać, że Andrzej Duda nie jest już wrogiem, lecz partnerem do gry przeciwko PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu. Obecny prezydent był konkurentem anty-PiS-u dwa razy – w 2015 i w 2020 roku. W obu przypadkach wyszedł z tego starcia zwycięsko, pokonując kandydatów PO podobną liczbą około pół miliona głosów. Koniec, kropka. Za pięć lat nie on będzie przeciwnikiem obecnej opozycji, dlatego konieczna jest zmiana w relacjach z nim. Oczywiście, należało dopieścić swoich najbardziej zagorzałych zwolenników poprzez składanie protestów wyborczych, nieobecność na zaprzysiężeniu i podobne polityczne gesty, ale to już przeszłość. Przez następne pięć lat Duda nie będzie już wrogiem opozycji, a może zacząć być jej funkcjonalnym partnerem. Dąsy czy kompulsywne objawy niechęci i pogardy politycy anty-PiS-u powinni pozostawić swoim wyborcom, a sami muszą podjąć grę z prezydentem.
Aspiracje prezydenta
Duda w chwili ukończenia drugiej kadencji będzie miał 53 lata. To niewiele jak dla polityka. Pewnie myśli o jakiejś karierze międzynarodowej, ciepłej zagranicznej synekurze, która będzie mu dostarczać tego, czego pożąda najbardziej – zaspokojenia jego potrzeby akceptacji i podziwu. Może to dostać tylko pod warunkiem, że będzie kimś więcej, niż był do tej pory, czyli powolnym narzędziem w rękach starzejącego się autokraty. Dobrze o tym wie i opozycja powinna zacząć tym grać. Za gesty i czyny sprzyjające wolności w Polsce, ograniczające wszechwładzę prezesa PiS, utrzymujące nas w gronie społeczeństw zachodnich, Duda powinien być przez polityków anty-PiS-u nagradzany i komplementowany, a wcześniej do tego typu zachowań zachęcany. To człowiek połamany psychicznie, uzależniony od opinii innych, pełen kompleksów. Na razie grał na tym Kaczyński. Nic nie stoi na przeszkodzie, by obecnie wykorzystywała te wady jego charakteru opozycja.
W każdym człowieku, także w obecnym prezydencie, zakorzeniona jest potrzeba pozytywnego autoportretu. Po prostu – lubimy o sobie myśleć dobrze. Tym właśnie powinni posługiwać się politycy anty-PiS-u. Delegitymizacja Dudy, akty wrogości wobec niego ze strony ważnych postaci opozycji, otwarta wrogość przejawiająca się w ich postawach i słowach, jedynie wpędzają obecnego lokatora Belwederu w ramiona Kaczyńskiego i spajają go z obozem władzy. To samobójcza taktyka – szkodliwa zarówno dla kraju, jak i dla opozycji. Zadaniem tej ostatniej powinno być coś dokładnie odwrotnego – systematyczna gra na usamodzielnianie się prezydenta.
Czy to łatwe zadanie? Nie, co udowodniło pierwsze pięć lat sprawowania przez niego urzędu. Ale w odróżnieniu od poprzedniej kadencji, teraz zniknęło jedno z pęt wiążących Dudę z Kaczyńskim – groźba niewystawienia go przez PiS do walki o prezydenturę. Dziś ma on to, o czym marzył – drugą kadencję. A w tej będzie chciał się zapisać jako ktoś więcej niż „długopis", jak pogardliwie określano go w czasie ostatniej kadencji. Tu więc otwiera się pole do popisu dla opozycji. Ale żeby tak się stało, musiałaby ona uświadomić sobie, że wybory są za nami i że Duda może być jej partnerem w dziele zachowania rudymentów demokracji, praworządności i wolności w naszym kraju, o prawach i swobodach samej opozycji nie wspominając. Warto bowiem sobie uświadomić – w obecnym systemie politycznym tylko prezydent jest w stanie realnie (sic!) ograniczać omnipotencję Kaczyńskiego. Zadaniem anty-PiS-u jest sprawienie, by miał na to ochotę, oraz dostarczenie mu powodów ku temu.