Rz: W latach 60. XX w. jako młody człowiek wyszedł pan wraz przyjaciółmi na peryferie Rzymu do ubogich. To był początek wspólnoty Sant'Egidio, która dziś prowadzi m.in. korytarze humanitarne. Co wami kierowało?
Prof. Andrea Riccardi, historyk, założyciel wspólnoty Sant'Egidio: Ewangelia. Odkryliśmy, że jest w niej siła, która może zmienić świat. Ale najpierw trzeba pójść do tych, o których mówił Jezus. Do ludzi ubogich i wspólnie z nimi coś robić. Bardzo dobrze rozumie tę ideę papież Franciszek, który w czasie pierwszego spotkania z naszą wspólnotą powiedział, że jesteśmy 3xP: pregiera, poveri, pace (modlitwa, ubodzy, pokój). Wszystko razem i nic osobno. Odkrywamy peryferie przez ludzi, którzy są na peryferiach.
Pół wieku temu w Rzymie była bardzo duża liczba bezdomnych. Dziś kryzys ubóstwa przyjmuje inny wymiar. Od kilku lat zmagamy się z masowym napływem uchodźców...
Ma pan rację. Rzym, stolica katolicyzmu, w 1968 roku był miastem trzeciego świata. To było miasto ubogich. Ludzie mieszkali na przedmieściach w barakach. Opuszczeni praktycznie przez wszystkich, bez nadziei na poprawę swojego losu. W tamtym klimacie zaczęliśmy zakładać szkoły dla ubogich, emigrantów – bo wielu z tych ludzi było emigrantami – uczyliśmy życia w naszym kraju i naszego języka. Szliśmy do chorych i starszych. W ten sposób odkrywaliśmy Ewangelię. Dziś rzeczywiście kryzys jest inny. To jest kryzys Południa, które chce emigrować do Europy. Ale chciałbym być precyzyjny: uchodźców na całym świecie jest obecnie ok. 65 milionów. Są w Afryce, Ameryce, Azji. Świat, w którym żyjemy, jest światem ludzi wędrujących. Ludzie zmagają się z biedą, nie mają dostępu do wody, żywności. Uciekają, bo w ich krajach nie mają szansy na normalne życie. Inni uciekają przed wojną. Na przykład z Syrii, gdzie sześcioletnia wojna zburzyła kraj, a my nie byliśmy w stanie zainterweniować. Wojna zawsze produkuje uchodźców.
Mówi pan, że nie byliśmy w stanie zainterweniować w Syrii. Ale przecież pan lub ja nie jesteśmy w stanie powstrzymać wojny! To jest poza naszym zasięgiem. W naszym zasięgu jest za to pomoc poszkodowanym, np. poprzez korytarze humanitarne.