Koalicja Europejska nie ułożyła „list śmierci", które zmiażdżą PiS. Gdy rządzący postawili na rozpoznawalne twarze i budzące emocje nazwiska na listach do Parlamentu Europejskiego, KE skleciła listy zgody, z których tak naprawdę żadne z ugrupowań je tworzących nie jest do końca usatysfakcjonowane. Mimo że to do Grzegorza Schetyny należało ostateczne zdanie dotyczące budowy list, to jednak musiał liczyć się nie tylko z koalicjantami, ale też własną partią zbudowaną z licznych frakcji. Summa summarum listy udało się stworzyć.

Jeśli Koalicji w wyborach do PE uda się zdobyć jeden mandat więcej niż PiS, porozumienie może zostać prolongowane na wybory parlamentarne. W sytuacji bytów ideowo tak odległych od siebie stworzenie KE jest sukcesem Schetyny. Mistrz politycznej cierpliwości potrafi też przeczekać Wiosnę, której popularność powoli topnieje. Szef PO liczy na to, że nawet jeśli formacja Roberta Biedronia utrzyma zainteresowanie wyborców, to do głosowania poderwie przede wszystkim nieaktywnych wcześniej wyborców, co nie odbije się na wyniku KE. Takiego scenariusza nie można wykluczyć. Podobnie jak nie można wykluczyć, że na elektoracie PiS skutecznie żerować może skrajna prawica, która pozbawić może ugrupowanie rządzące kluczowych 2–3 proc. poparcia, które zdecyduje o wyniku wyborów parlamentarnych. Również przegrzanie tematu LGBT może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego i PiS może zostać uznane za partię zaściankową. Polacy mogą mieć też dosyć otwierania kolejnych frontów walki przez PiS i dusznej atmosfery w kraju, za co odpowiadają głównie ci, którzy rządzą. Pułapkami, w które wpada PiS, są też nepotyzm, nadużywanie władzy i afery. „Taśmy Kaczyńskiego" nie są także ostatnim problemem władz. Kolejne bomby mogą być detonowane w momentach najdogodniejszych wyborczo. Warto przypomnieć, że wciąż nie poznaliśmy wszystkich nagrań z udziałem Mateusza Morawieckiego z „Sowy i Przyjaciół".

Ciąg niekorzystnych okoliczności dla PiS, połączony z determinacją PO dążącą do władzy, może skutkować ostatecznym zwycięstwem Schetyny nad Kaczyńskim. Kolejne benefity od władzy mogą okazać się już zbyt słabym wabikiem wyborczym dla Polaków. Lider PO liczy też na start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich. A czas gra na korzyść obecnego szefa Rady Europejskiej. Obaj politycy największe sukcesy odnosili przecież, współpracując ze sobą.

Szanse na zwycięstwo Koalicji Europejskiej powoli, ale rosną. Ledwie po czterech latach trwania w opozycji PO może wrócić do władzy. Schetyna może pokonać Kaczyńskiego, ale nie sam. Cierpliwość, determinacja i współpraca mogą dać mu upragniony sukces i długoletni rząd dusz nad anty-PiS-em. Tym bardziej, że drugiej szansy może już nie być.