Pułkownikowi Jackowi Mące niezgodnie z prawem odebrano poświadczenia bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych – uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie i uchylił wszystkie cztery decyzje premier Beaty Szydło i szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotra Pogonowskiego. Argumenty sądu pozostaną tajemnicą. – Posiedzenie sądu, jak i uzasadnienie jest niejawne – tłumaczy „Rzeczpospolitej" sędzia Joanna Kube z WSA. Jego treść zna tylko premier Szydło.
Jacek Mąka był dwukrotnie wiceszefem ABW – raz w czasach Andrzeja Barcikowskiego (2004–2006), potem od grudnia 2007 r. pod kierownictwem Krzysztofa Bondaryka. We wrześniu 2012 r. odszedł z Agencji. Po blisko czterech latach, w lutym 2016 r., już w czasach nowej władzy w ABW, płk Mąka otrzymał pismo z Agencji o wszczęciu postępowania sprawdzającego w zakresie dostępu do informacji niejawnych. Mąka ma od lat wszystkie certyfikaty na najwyższe klauzule tajności, także dotyczące NATO Confidential i Secret EU.
Piotr Pogonowski, obecny szef ABW, wskazał powody: „uzasadnione wątpliwości dotyczące podatności osoby sprawdzanej na szantaż lub wywieranie presji", ale szczegółów nie podał. Zgodnie z procedurami płk Mąka został wezwany do ABW w celu złożenia wyjaśnień. Odmówił, domagając się wyłączenia ze sprawy dyrektora Departamentu Ochrony Informacji Niejawnych Przemysława L., zarzucając mu brak obiektywizmu. L. to były dyrektor delegatury w Zielonej Górze i podwładny Mąki. Zdaniem Jacka Mąki Przemysław L. „publicznie deklaruje (wobec niego wrogość"), a weryfikacja uprawnień ma charakter „zemsty".
Płk Mąka, który od czasu odejścia ze służby pracował w Orange jako dyrektor ds. bezpieczeństwa regulacyjnego, z powodu braku certyfikatu stracił stanowisko i został w firmie jako doradca. Oddał sprawę do sądu, skarżąc cztery decyzje szefa ABW i premier dotyczące wszystkich poziomów bezpieczeństwa.
Jak ujawniła kilka miesięcy temu „Rzeczpospolita", podstawą odebrania dostępu była sprawa rzekomego pobicia Jacka Mąki sprzed sześciu lat, które nowe władze ABW postanowiły wykorzystać. Śledztwo w tej sprawie, po doniesieniu Pogonowskiego, wszczęła prokuratura w Ostrołęce – i umorzyła je w kwietniu tego roku z braku znamion przestępstwa. ABW nawet nie odwoływała się od decyzji.