Czarnek zauważył, że "jeśli jakikolwiek polityk idzie do polityki, aby zostawić swoje poglądy, na przykład w szafie, to znaczy, że kompletnie się do polityki nie nadaje", Bo polityka polega na roztropnym działaniu na rzecz dobra wspólnego, "nie da się tego robić zostawiając gdzieś swoje poglądy".
On ukrywać swoich poglądów nie zamierza, tak jak nie ukrywa, że zawsze najbardziej martwiła go "pedagogika wstydu", która kładła nacisk na błędy i słabości, a pomijała "bohaterów, bitwy, zwycięstwa i heroiczne postawy".
- Chciałbym, aby ta pedagogika wstydu raz na zawsze wyszła z naszych podręczników. Nie jesteśmy narodem, który miałby się przede wszystkim wstydzić, a nie być dumnym ze swojej historii. Co nie znaczy, że nie mamy stawać w prawdzie. Jedno z drugim absolutnie nie stoi w sprzeczności - mówił w rozmowie z Onetem.
Szef MEN stanowczo twierdzi, że w szkołach nie będzie odrębnej od wychowania w rodzinie edukacji seksualnej, a prawo do nauczania mają nauczyciele, a nie "jacyś edukatorzy seksualni".
Czarnek, pytany, czy na nowym stanowisku "wyciągnie swój miecz anty-LGBT" odpowiedział, że to nie jego formacja prowadzi wojnę ideologiczną.
- To nie my chodzimy na Marsze Równości udając procesję Bożego Ciała, jak w Gdańsku u prezydent Aleksandry Dulkiewicz. To nie my odprawiamy "pseudomsze święte" w Warszawie. Nie my chodzimy z tęczową aureolą na Matce Bożej na Jasnej Górze. Nie my przeszkadzamy w marszu Powstania Warszawskiego. Przykładów jest wiele - mówi.