Rząd Prawa i Sprawiedliwości idąc do wyborów zapewniał górników, że kopalnie nie będą zamykane i słowa dotrzymał, ale komu to wyszło na dobre poza pracownikami na Śląsku? Jak wyliczył Arkadiusz Krężel były szef Agencji Rozwoju Przemysłu podczas Eco Energy Summit w tym roku podatnicy dołożą do węgla około 13 mld złotych. Na początku października cena węgla wzrosła i po raz pierwszy od lat koszt wydobycia tony surowca spod ziemi była niższy od ceny za jaką sprzedano nasze czarne złoto. Kopalnie czeka bolesna restrukturyzacja, ale na razie nikt nie ma odwagi powiedzieć tego górnikom. Kolejnym problemem może być niezatwierdzenie przez Komisję Europejską pomocy jaką państwo udziela górnictwu. Gdy Bruksela uzna, że była to niedozwolona pomoc publiczna, wówczas miliardy wpakowane w spółki górnicze będą musiały wrócić do budżetu, a to będzie oznaczało spore zamieszanie nie tylko gospodarcze, ale i polityczne.
Widmo blackout’u
Tegoroczne lato oszczędziło energetykę, choć kilka razy Krajowy System Energetyczny zbliżał się do niebezpiecznej granicy. W związku z tym, iż system wpadł w lukę generacyjną – stare bloki węglowe są wygaszane i remontowane a nowe się dopiero budują – w okresach wzmożonego zapotrzebowania na energię elektryczną (upały i mrozy) system dochodzi do granic możliwości. Sytuacja tylko częściowo rozwiąże się, gdy oddane zostaną do użytku nowe bloki w Opolu, Kozienicach czy w Jaworznie.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne ostrzegły w raporcie, że w latach 2021-2035 możemy mieć do czynienia nie tylko z niedoborami, ale wręcz z problemami z pokryciem zapotrzebowania na energię. Wg PSE zabraknie nam od 23 do 30 GW mocy – czyli powinniśmy wybudować na dobrą sprawę 100 proc. używanych obecnie mocy. Pytanie za co? Rząd zaproponował budowę rynku mocy – na który złożą się wszyscy podłączeni do sieci. Ale przykład rynku brytyjskiego wskazuje, że takie rozwiązania nie do końca się sprawdzają. Pomysł by system opierać głównie na dużych jednostkach wytwórczych spalających węgiel – może się nie sprawdzić. To, że surowca mamy pod dostatkiem nie powinno być głównym imperatywem polityki energetycznej. Nasz węgiel nie tylko jest mało kaloryczny, ale również jego spalanie pociąga za sobą coraz większe opłaty za emisję co2. W całościowym rachunku kosztów dużych jednostek wytwórczych należy wziąć pod uwagę fakt, że znaczących inwestycji wymaga system dystrybucji. Jak mówił programie #RZECZoBIZNESIE Remigiusz Nowakowski, były już prezes Tauronu, spółka planuje wydać do 2020 roku ponad 9 mld zł. na ten cel.
Przy okazji warto dodać o karuzeli stanowisk. Po odwołaniu ministra skarbu Dawida Jackiewicza w ostatnich dniach pracę stracili m.in. prezes Tauronu i szef Lotosu Robert Pietryszyn, ale to nie koniec zmian.
Przez rok rząd niewiele zrobił, by ustrzec nas przed kolejnymi ograniczeniami w dostawach prądu. Na dobrą sprawę minionego lata udało się ustrzec 20 stopnia zasilania dzięki uruchomionemu po wieloletniej budowie mostowi energetycznemu Polska - Litwa, który zapewnia nam dostawy tańszej energii od sąsiadów z północnego wschodu. Nie widać niestety szerokiej dyskusji nad polityką energetyczną kraju na najbliższe dekady. Prognozy i plany przygotowywane przez poprzednie gabinety na niewiele się zdają, gdy – jak pisałem wyżej – PSE wieszczy w najbliższym czasie blackout.