Nie nauczyciele, a Ukraińcy zbiorą polskie truskawki

Pomimo wzrostu bezrobocia pracy dla Ukraińców w Polsce nie brakuje. Szczególnie w sektorze rolno-spożywczym.

Publikacja: 02.06.2020 21:00

Budownictwo obok przemysłu przyciąga najwięcej Ukraińców

Budownictwo obok przemysłu przyciąga najwięcej Ukraińców

Foto: bannfarsai/adobestock

Od początku maja, gdy znów zaczęły działać polskie konsulaty na Ukrainie, pracowników sezonowych przybywa. Ale nadal jest ich znacznie mniej niż w poprzednich latach i o wiele za mało – twierdzi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Dodaje, że sytuacja i tak jest nie najgorsza, bo producentom sprzyjała pogoda – chłodny maj sprawił, że truskawki wolniej dojrzewały. Ich wysyp zaczyna się teraz, gdy zwiększa się też napływ pracowników z Ukrainy. To od nich w dużej mierze zależą tegoroczne zbiory truskawek i innych owoców oraz warzyw. Akcje w urzędach pracy, które miały przekonywać bezrobotnych, by popracowali w rolnictwie, apele organizacji producentów i ministra rolnictwa (zachęcał Polaków mających wolny czas, w tym nauczycieli, do pomocy przy zbiorach) przyniosły umiarkowany efekt – nie licząc oburzenia nauczycieli.

Ratunek rynku pracy

Podobnie jest w zakładach produkcyjnych, w tym zwłaszcza w przetwórstwie rolno-spożywczym, które teraz pilnie szuka pracowników. Jak ocenia Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, Polacy tracący pracę w branży hotelarsko-restauracyjnej niechętnie, przynajmniej na razie, podejmują pracę w fabrykach, a szczególnie w zakładach mięsnych. Zaznacza jednak, że w wielu firmach krajowi pracownicy zastępują dzisiaj imigrantów zarobkowych. To w dużej mierze cudzoziemców dotknęły związane z pandemią zwolnienia pracowników w zakładach, które z powodu koronawirusa musiały zawiesić albo ograniczyć działalność. Zwiększyło to widoczną w pierwszych tygodniach pandemii falę wyjazdów Ukraińców z Polski.

– O ile do niedawna Ukraińcy ratowali nasz rynek pracy, o tyle w czasie pandemii odpływ 200 tys. ukraińskich pracowników pomógł zmniejszyć wzrost bezrobocia w Polsce – ocenia Inglot. Tę opinię potwierdza Sanpro Synergy, spółka giełdowej grupy Impel, która zajmuje się rekrutacją obcokrajowców. Ostatnio pochwaliła się nową usługą – zastępowania cudzoziemców krajowymi pracownikami. – Po raz pierwszy od kilku lat Polacy chcą wykonywać wymagające fizycznie prace, których ostatnio podejmowali się głównie imigranci zarobkowi – twierdzi Natalia Myskova, dyrektor rynków zagranicznych w Sanpro Synergy, która tłumaczy tę zmianę utrudnieniami w wyjazdach na saksy na Zachód.

Poszukiwani i drożsi

Jak zaznacza Myskova, choć wskutek pandemii część Ukraińców straciła zatrudnienie i wyjechała z Polski, to na rynku pracy umocniła się grupa tych, którzy na dłużej chcą się związać z naszym krajem. Widać to w udostępnionych „Rzeczpospolitej" danych Urzędu ds. Cudzoziemców – pod koniec maja ważne zezwolenia na długoterminowy pobyt w Polsce posiadało 232,6 tys. obywateli Ukrainy – o ponad 30 tys. więcej niż przed rokiem. A dane te nie uwzględniają osób przebywających w Polsce tymczasowo ani tych, które mają zezwolenia na pobyt czasowy wydłużony na czas epidemii.

Jednak fala wyjazdów w pierwszych tygodniach pandemii w połączeniu z utrudnieniami w przyjazdach sprawiła, że pracowników z Ukrainy jest teraz w Polsce o ok. 300–400 tys. mniej niż przed rokiem, gdy ich liczbę szacowano na ok. 1,5 mln. Tymczasem w wielu branżach zapotrzebowanie na nich rośnie. – Niski popyt w gastronomii czy produkcji przemysłowej został zrekompensowany przez zwiększenie zapotrzebowania w logistyce czy branży rolno-spożywczej – zaznacza Andrzej Korkus, prezes agencji zatrudnienia EWL.

– Pracownicy z Ukrainy są potrzebni w przedsiębiorstwach przemysłu spożywczego, w magazynach i w logistyce – twierdzi Tomas Bogdevic, dyrektor generalny agencji zatrudnienia Gremi Personal, która drugim lotem czarterowym przywiezie wkrótce do Polski 185 Ukraińców. Jak zaznacza Bogdevic, koronawirus nie wpłynął na obniżenie stawek dla zagranicznych pracowników. Dodatkowo kwarantanna i utrudnienia na granicach podwyższają koszt ich przyjazdu. Krzysztof Inglot twierdzi, że chociaż najczęściej to klienci pokrywają koszt 14-dniowej kwarantanny pracownika z zagranicy, to zwiększone koszty dojazdu do Polski obniżają marże agencji. Duże firmy będą w stanie to znieść, ale dla małych agencji może być to zbyt duży ciężar.

Tarcza ochroniła Ukraińców

Tarcza antykryzysowa 2.0 ograniczyła falę wywołanych pandemią wyjazdów pracowników ze Wschodu, w tym głównie Ukraińców.

Wprowadzone w kwietniu przepisy wprowadziły możliwość automatycznego przedłużenia legalnego pobytu osób przebywających w Polsce na podstawie wiz Schengen czy ruchu bezwizowego. Według sondażu EWL z tej możliwości chciało skorzystać prawie 64 proc. pracowników z Ukrainy.Mogą oni legalnie przebywać (i pracować) w Polsce do 30 dni po odwołaniu stanu epidemicznego.

Od początku maja, gdy znów zaczęły działać polskie konsulaty na Ukrainie, pracowników sezonowych przybywa. Ale nadal jest ich znacznie mniej niż w poprzednich latach i o wiele za mało – twierdzi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Dodaje, że sytuacja i tak jest nie najgorsza, bo producentom sprzyjała pogoda – chłodny maj sprawił, że truskawki wolniej dojrzewały. Ich wysyp zaczyna się teraz, gdy zwiększa się też napływ pracowników z Ukrainy. To od nich w dużej mierze zależą tegoroczne zbiory truskawek i innych owoców oraz warzyw. Akcje w urzędach pracy, które miały przekonywać bezrobotnych, by popracowali w rolnictwie, apele organizacji producentów i ministra rolnictwa (zachęcał Polaków mających wolny czas, w tym nauczycieli, do pomocy przy zbiorach) przyniosły umiarkowany efekt – nie licząc oburzenia nauczycieli.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Ukraińcy mogą zniknąć z polskiego rynku pracy. Kto ich zastąpi?
Rynek pracy
Polskie firmy mają problem. Wojenna mobilizacja wepchnie Ukraińców w szarą strefę?
Rynek pracy
Złe i dobre strony ostrego wzrostu płac
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców