Koniec syberyjskiego buntu. „Ale on nie zniknie”

Po raz pierwszy od trzech tygodni mieszkańcy Chabarowska nie wyszli na manifestację przeciw władzom

Aktualizacja: 03.08.2020 06:55 Publikacja: 02.08.2020 21:00

Koniec syberyjskiego buntu. „Ale on nie zniknie”

Foto: AFP

– Wcześniej czy później protest powinien był upaść. Ale on nigdzie nie zniknie, ujdzie w głąb. Zamieni się w coś, co można nazwać kampanią obywatelskiego nieposłuszeństwa. Dokładnie od czegoś takiego zawalił się Związek Radziecki – uważa socjolog Dmitrij Oreszkin.

Demonstracje w mieście nad Amurem zaczęły się, gdy miejscowy gubernator został 11 lipca odwołany pod zarzutem „utraty zaufania prezydenta”. Wcześniej Siergiej Furgał wygrał wybory z kandydatem Kremla. – Na dwóch szalach wagi znalazły się dwa zaufania: mieszkańców i prezydenta. Teraz okazuje się, które jest ważniejsze – wyjaśnia Oreszkin.

Niezadowolenie mieszkańców wylało się na ulice. W spontanicznych demonstracjach, jakie się zaczęły, brało udział do kilkudziesięciu tysięcy osób – rzecz niewidziana w Rosji od czasu protestów z przełomu 2011 i 2012 roku przeciw fałszowaniu wyniku wyborów. Obecnie za „nielegalne manifestacje” grożą jednak znacznie większe kary. W ciągu trzech tygodni dzień w dzień na ulice Chabarowska wychodzili mieszkańcy, nie zważając na groźby z Moskwy czy ulewne deszcze. Jednocześnie następowała radykalizacja protestu, coraz częściej zamiast przywrócenia Furgała żądano ustąpienia Putina.

Przez ten czas ani jedna ogólnokrajowa telewizja nie podała informacji o proteście. Mimo to miasto cieszyło się rosnącą sympatią w całym kraju, głównie za sprawą internetu, w którym pojawiały się codzienne relacje. Ani razu nie doszło do starć z miejscową policją, która albo unikała pojawiania się na trasie marszów, albo okazywała dyskretną sympatię manifestantom.

Teraz do protestu Chabarowska dołączyły sąsiednie miasta (m.in. Komsomolsk nad Amurem pod hasłem „Precz z carem!”). W sobotę jednak pikiety i nieduże manifestacje z poparciem dla Dalekiego Wschodu wyszły w jedenastu miastach Rosji, w tym w Moskwie i Petersburgu. Policja zatrzymała 60–70 ich uczestników.

Kreml wyznaczył nowego gubernatora i przekazał dodatkowe fundusze na rozwój zbuntowanego miasta i regionu. Ale jeszcze w sobotę w Chabarowsku w ulewnym deszczu również manifestowano. Za to w niedzielę kolejna manifestacja zebrała już tylko kilkadziesiąt osób. Jak się zdaje, po trzech tygodniach protest wypalił się.

– Po czystce w elitach (czyli wymianie gubernatora) i przypochlebieniu się ludności (dodatkowymi funduszami) nadchodzą nieuniknione represje: przeciw wszystkim, którzy występowali na wiecach, którzy byli bardziej widoczni. To standardowa procedura, którą obecne władze dostały w spadku po ZSRR i jego polityce regionalnej – przewiduje Oreszkin.

Jednak inni eksperci zwracają uwagę, że Kreml ma problemy na całym rosyjskim Dalekim Wschodzie, gdzie w różnych jego częściach nie udaje mu się przepchnąć swoich kandydatów na gubernatorów, przegrywa wybory parlamentarne albo natyka się na bierny opór w postaci niebrania udziału w plebiscycie dotyczącym nowej konstytucji.

– Wcześniej czy później protest powinien był upaść. Ale on nigdzie nie zniknie, ujdzie w głąb. Zamieni się w coś, co można nazwać kampanią obywatelskiego nieposłuszeństwa. Dokładnie od czegoś takiego zawalił się Związek Radziecki – uważa socjolog Dmitrij Oreszkin.

Demonstracje w mieście nad Amurem zaczęły się, gdy miejscowy gubernator został 11 lipca odwołany pod zarzutem „utraty zaufania prezydenta”. Wcześniej Siergiej Furgał wygrał wybory z kandydatem Kremla. – Na dwóch szalach wagi znalazły się dwa zaufania: mieszkańców i prezydenta. Teraz okazuje się, które jest ważniejsze – wyjaśnia Oreszkin.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786